"Super Express": - Nowe twarze w rządzie premier Ewy Kopacz, a jednak twarze już nieco opatrzone. Platforma nie ma już szans na efekt świeżości?
Waldy Dzikowski: - Nie opatrzone twarze, ale sprawdzone, merytorycznie przygotowane, lojalne, grające zespołowo kadry. Pani premier dobrała tak, jak trzeba.
- Czyli wieje pustką na ławce rezerwowych?
- Nie wieje, skoro było kogo wziąć.
- Między innymi Michała Kamińskiego. Jak trwoga to do byłego PiS-owca?
- Jesteśmy szeroką partią o liberalno-konserwatywnych poglądach i dla Michała Kamińskiego jest tu miejsce. Od dawna nie ukrywamy, że w naszych szeregach może się znaleźć miejsce zarówno dla polityków nieco w lewo od centrum, jak i na prawo od centrum. Co prawda Michał Kamiński miał ten nieudany pobyt w PiS...
- Udany, udany. Dlatego go wzięliście. Wcześniej miał udane pobyty m.in. w ZChN, NOP... Nie wraca obawa sprzed wyborów europejskich, że duża część wyborców Platformy branie Michała Kamińskiego do rządu uzna za przesadę?
- To prawda, on jest świetnym politykiem, ale dlaczego nie? Jeżeli jest do wzięcia ktoś, kto zmienił poglądy już kilka lat temu i ma ewidentne umiejętności, to warto z niego skorzystać.
- Dlaczego nie chcieli skorzystać wyborcy PO i nie zdobył miejsca w europarlamencie?
- Bo to są bardzo specyficzne wybory, w których generalnie mało miejsc jest do wzięcia. On w woj. lubelskim uzyskał zresztą bardzo dobry wynik - jak na Platformę w tym regionie!
- W przeciwieństwie do byłego ministra Jacka Rostowskiego, który uzyskał ewidentnie słaby wynik i nie cieszył się zaufaniem wyborców PO w woj. kujawsko-pomorskim. Ładnie to tak tylnymi drzwiami wprowadzać z powrotem do polityki kogoś, kogo wasi wyborcy odrzucili?
- Na całym świecie i w Polsce wyborcy odrzucali różnych polityków i oni na różne sposoby wracali, można tu mnożyć przykłady. Nie zawsze ten werdykt wyborców był ostateczny, a bywa, że nie do końca sprawiedliwy. Grono najbliższych współpracowników premiera jest jej decyzją.
- O jednej osobie premier Kopacz zapomniała. I brak tego nazwiska powiedziałbym, że wręcz razi.
- O jakiej?
- Roman Giertych. Będzie mu przykro.
- (śmiech) To trzeba zapytać pana mecenasa, czy chciałby dołączyć. Wypowiada się bardzo pozytywnie i to mi się podoba. To dobry prawnik, ale musi być wola dwóch stron.
- Z jego strony jest na pewno. Tyle lat wypierania się własnej przeszłości, tyle lat zalotów i nic?! Przecież on dla was nawet wyparł się Dmowskiego!
- Może jak trudni narzeczeni jeszcze trochę musimy do siebie pochodzić?
- Dobrze, że pani Sulik odeszła z otoczenia premier Kopacz?
- Pani Sulik sama podała się do dymisji. I zachowała się bardzo dobrze, jak charakterna kobieta.
- Ale pracowała źle?
- Na zewnątrz za mało wiemy, to jest decyzja pani premier, która wraz ze współpracownikami decyduje o tym, co w najbliższych miesiącach będzie dla niej dobre.
- Pomysł wykorzystania rządu do obdzielenia stanowiskami przedstawicieli różnych frakcji w Platformie się sprawdził? Donaldowi Tuskowi brakowało dyplomatycznych umiejętności?
- Przecież Donald Tusk rządził 7 lat, wygraliśmy dwukrotnie wybory, zostawił nam bardzo dobrą pozycję wyjściową. Niczego mu nie brakowało. Zbudował bardzo dobrą drużynę, która umie się różnić wewnętrznie, ale ma jednak głównego rywala na zewnątrz.
- Zbudował, ale raczej kijem. Było 7 lat rządów batem, a teraz będą lata rządów marchewką?
- E tam, co pan mówi. Wśród przyjaciół nie ma ani bata, ani marchewki. Są tylko większe lub mniejsze zasługi. I każdy znajduje swoją rolę.
- Pamięta pan, że Grzegorza Schetynę uznano za na tyle mało zasłużonego, że musiał publicznie prosić Donalda Tuska, żeby go nie wyrzucał z partii, bo jeszcze się może przydać? Dziś jest ministrem.
- O ile dobrze pamiętam, premier Tusk mówił, że Grzegorz Schetyna jest żelazną rezerwą Platformy. I zawsze jakieś miejsce dla niego znajdował.
- Pod koniec najlepiej to na ambonie, żeby, jak to między przyjaciółmi, musiał się publicznie kajać i upokarzać. Pamięta pan tę konferencję, na której premier nie mógł przypomnieć sobie, jakie stanowisko piastuje Schetyna?
- No, to już jest pańska, nieco złośliwa interpretacja.
Zobacz: Tomasz Walczak: Kwestia dostaw broni podzieli Zachód?
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail