Jak najmniej sądów

2009-04-29 9:00

Sądy powinny być ostateczną ostatecznością (że nawiążę do słynnej oczywistej oczywistości). Bo co komu dał spektakl spotowy, który urządzili nam politycy Platformy, PiS-u i dwa sądy?

Nic nikomu nie dał. Powtórzę, bo warto zapamiętać: nic nikomu nie dał! Jest dokładnie tak, jakby żadnych sądów nie było. Platforma Obywatelska czuje się wygrana, bo jednak zostanie przeproszona. PiS czuje się wygrany, bo nie przegrał całkiem, tylko w połowie, z czego oczywiście zrobi użytek, puszczając te części spotu, które są legalne, a nielegalne modyfikując.

Sądy pokazały nam w ciągu kilku dni, że wyroki są mądre, tylko te mądre trzeba zmieniać na mądrzejsze. Osobiście odniosłem wrażenie pewnej bezsilności naszej Temidy. Bo nagle sądy mają się mieszać w wewnętrzne sprawy doświadczonych graczy politycznych, skutecznych, cynicznych i bezwzględnych po obu stronach.

Sąd głosem słynnej już "młodej damy" zakazuje spotu, żeby po kilku dniach innym poważniejszym głosem przekonać Polaków, że młody głos się pomylił w połowie. Ja oczywiście wiem, że w sądach są dwie instancje i obie są potrzebne, bo jedna się może pomylić, a obie są ostoją demokracji i tak dalej.

Wszystko jasne. Tylko aż korci zadać pytanie: a gdyby był jeszcze jeden sąd, ten trzeci - najważniejszy? Może wydałby inny wyrok? A jaki? Ponieważ takiego sądu nie ma, to doskonale wyręczają go politycy PO i PiS, mówiąc teraz, jaki jest właściwy wyrok. Tymczasem sprawa jest prosta: panowie i panie politycy, przestańcie mieszać do swoich gierek sądy, bo radzą sobie... No, każdy widział, że sobie z wami nie radzą.

Nasi Partnerzy polecają