Leszek Miller: Polską rządzą trumny Piłsudskiego i Dmowskiego, prezes PiS chce dołączyć do nich trumnę Lecha Kaczyńskiego

2010-11-17 11:45

Jarosław Kaczyński nie uczestniczy w spotkaniach z prezydentem i premierem. Zarzuca władzom brak legitymacji, nieposzanowanie interesów, chęć zatuszowania przyczyn śmierci brata. Szuka poparcia w obcym mocarstwie. Giedroyc mawiał, że Polską rządzą trumny Piłsudskiego i Dmowskiego, prezes PiS chce dołączyć do nich trumnę Lecha Kaczyńskiego.

Jak co roku 11 listopada w powodzi bieli i czerwieni obchodziliśmy Święto Niepodległości. W tym dniu przed 92 laty miał zjawić się na warszawskim Dworcu Głównym Józef Piłsudski, przynosząc Polakom wolność. Gwoli prawdy Marszałek internowany przez Niemców w Magdeburgu nie powrócił wówczas do Warszawy, ale dzień wcześniej - 10 listopada.

>>> Wszystkie felietony Leszka Millera

Przyjechał specjalnym niemieckim pociągiem rządowym, składającym się z lokomotywy i jednego wagonu, w towarzystwie pruskiego rotmistrza, oficera do zadań specjalnych. Towarzyszący Piłsudskiemu Kazimierz Sosnkowski, późniejszy naczelny wódz Polskich Sił Zbrojnych, wspominał, że przed wyjazdem do Polski w rozmowach z oficjelami w Berlinie twórca legionów odrzucił niemieckie żądanie pisemnej deklaracji lojalności. Pierwszym aktem informującym o powstaniu niepodległej Polski była depesza Piłsudskiego do przywódców zagranicznych z 16 listopada i to raczej ten dzień zasługuje na rangę święta państwowego. Tylko że ówczesne zwycięskie mocarstwa nie kwapiły się z uznaniem tej niepodległości.

Oprócz sprzecznych interesów miały też przed sobą dwa skonfrontowane ze sobą polskie rządy. W kraju gabinet Jędrzeja Moraczewskiego posłuszny Piłsudskiemu, a w Paryżu emigracyjny Komitet Narodowy Polski zdominowany przez Romana Dmowskiego. Przywódca Narodowej Demokracji miał za sobą triumfującą Francję, Piłsudski kontrolował wydarzenia w Polsce. Po latach łatwo doszukać się analogii. Obóz PO roztacza rozległą kontrolę nad życiem publicznym w kraju, a PiS zachowuje się jak rząd na uchodźstwie.

Przeczytaj koniecznie: Leszek Miller: Kaczyński miał już okazję pokazać, co potrafi

Jarosław Kaczyński nie uczestniczy w spotkaniach z prezydentem i premierem III RP. Zarzuca najwyższym władzom brak legitymacji, nieposzanowanie interesów RP i chęć zatuszowania prawdziwych przyczyn śmierci byłego prezydenta. Szuka poparcia w obcym mocarstwie, wysyłając doń emisariuszy ze skargą na legalny rząd. Jerzy Giedroyc mawiał, że Polską rządzą trumny Piłsudskiego i Dmowskiego, prezes PiS chce dołączyć do nich trumnę Lecha Kaczyńskiego. Zmarły prezydent urasta w tym celu do rangi herosa i wielkiego myśliciela. Grobowiec na Wawelu ma być tylko skromnym zadośćuczynieniem wyjątkowych zasług i oczywistych przymiotów tego polityka.

Kaczyński nie wymyślił "polityki historycznej", dziedziczy ją po przedwojennej sanacji. Bez żenady budowała ona swoją legendę w oparciu o dowolne interpretacje i zmyślone wydarzenia. Piłsudczycy długo zastanawiali się nad właściwym uhonorowaniem swojego wodza i dopiero w kwietniu 1937 r. obwołali 11 listopada Świętem Niepodległości. Dla większego efektu przesunęli przybycie Piłsudskiego do Warszawy o jeden dzień tak, aby wypadł w porę francuskich obchodów kapitulacji Niemiec w I wojnie światowej. Tak jak mit Marszałka dla jednych był podstawą utrzymania władzy, tak mit Kaczyńskiego ma umożliwić innym dojście do władzy.