Działania partii Jarosława Kaczyńskiego - zdaniem Jagny Marczułajtis - to tylko próba załagodzenia napiętej sytuacji. - Oni po prostu chcą, by rodzice z niepełnosprawnymi dziećmi opuścili sejm - ocenia w rozmowie z Se.pl była sportsmenka, która - podobnie jak protestujący w parlamencie - uważa, że państwo powinno wprowadzić dodatek rehabilitacyjny dla osób niepełnosprawnych, niezdolnych do samodzielnej egzystencji po ukończeniu 18. roku życia, w kwocie 500 złotych miesięcznie. - To i tak kropla w morzu potrzeb, biorąc pod uwagę to, ile trzeba wydać na rehabilitację. To są pieniądze na pięć zabiegów. Szkoda, że nie będzie choćby tego - mówi Marczułajtis. - Za każdy zabieg płacę 100 zł. Tu stówka, tam stówka, generalnie co tydzień jestem o kilka stówek lżejsza. Każdy rodzic spod ziemi wykopie pieniądze po to, żeby dziecku pomóc, poprawić jego komfort życia - dodaje.
Jagna Marczułajtis ma do Prawa i Sprawiedliwości pretensje także o to, że program 500 plus w praktyce wygląda inaczej niż w przedwyborczych zapowiedziach. - Rząd PiS-u obiecał 500 złotych na każde dziecko. Ja mając trójkę, dostaję tylko 1000 złotych. Kolejne 500 na pewno też by pomogło, szczególnie biorąc pod uwagę to, ze opieka nad chorym dzieckiem wyklucza mnie z aktywności zawodowej. Do dyspozycji mamy zatem tylko pensję mojego męża - wskazuje była sportsmenka. Marczułajtis radzi też, gdzie szukać środków na osoby niepełnosprawne. - Nie siedzę w budżecie państwa, ale widzę co się dzieje. Z jednej strony są grube miliony dla ojca Rydzyka czy na jakieś dziwne fundacje narodowe, z drugiej nie ma pieniędzy na osoby niepełnosprawne. Kolejna kwestia - zarobki prezesów państwowych spółek. Część z tych kosmicznych kwot można byłoby przeznaczyć np. na rehabilitację dzieci - przekonuje była mistrzyni Europy w snowboardzie.