Jacek Żakowski: Znam prezydenta, ale nie zatrudnił mnie

2011-07-06 15:00

Mija rok od objęcia fotela prezydenta przez Bronisława Komorowskiego. Jacek Żakowski i Paweł Lisicki oceniają, co udało mu się przez ten czas osiągnąć.

"Super Express": - Pierwszy rok prezydentury Bronisława Komorowskiego za nami. Czego dokonał w tym czasie?

Jacek Żakowski: - Pokazał styl prezydentury aktywnej i pragmatycznej. W sensie merytorycznym, a nie walki o władzę. Podniósł jakość debaty, np. na temat emerytur. Pokazał, że można skutecznie wpływać na realną politykę, nie wikłając się w bieżące awantury.

- Czyżby mu nie zależało na wpływach w Platformie?

- Nie. Bo on nie jest prezydentem PO, ale RP. Spójrzmy na jego zaplecze - tam są ludzie, którym daleko do Platformy. Poszedł tropem Wałęsy, który dbał o zachowanie w Pałacu równowagi politycznej.

Przeczytaj koniecznie: Jacek Żakowski: Kaczyński stracił równowagę psychiczną i przestał się kontrolować

- Zapraszając członków Unii Wolności, nie chciał po prostu odkurzyć dawnych znajomości?

- To też. Ale i mnie zna dobrze z dawnych lat, a jednak nie zatrudnił. W okresie IV RP polska scena polityczna dramatycznie przesunęła się na prawo. Komorowski postawił na centrum, na ludzi polemizujących z tamtym okresem. Jego zaplecze - nie tylko UW, ale też Nałęcz, Łaszkiewicz, Kuźniar i inni - próbują przywrócić równowagę merytoryczną na polskiej scenie politycznej w miejsce dychotomii PO-PiS.

- Do tej równowagi jakoś nie potrzebuje przedstawiciela środowiska prawicowego. Mógł zaprosić kogoś np. z AWS. Może Jana Rokitę?

- Nie ma takiej potrzeby, bo sam Komorowski to klasyczny liberalny konserwatysta. Zresztą w życiu publicznym trudno funkcjonować bez należytej powagi. A wołając w samolocie, że go biją Niemcy, Rokita przeszedł z polityki do kabaretu.

- Skoro prezydent taki otwarty, to dlaczego Kwaśniewski, Miller i Napieralski skarżą się, że nie docenia zasług lewicy dla demokratyzacji Polski?

- Rzeczywiście to przykre, że nie akcentuje ważnej roli lewicy. Tyle że ja bym to raczej traktował jako jego kolejną gafę i nie przywiązywałbym do tego nadmiernej wagi. Pamiętajmy, że jest to prezydentura wielu zabawnych gaf.

- Zabawnych? Gafy mówią o prawdziwej naturze człowieka.

- Tak, ale czym innym jest gafa "Spieprzaj dziadu", która pokazuje jakąś złą emocję w człowieku, a czym innym "Irasiad" - że pozostanę przy Lechu Kaczyńskim - która pokazuje chwilę nieuwagi.

- A co pokazują takie gafy Komorowskiego, jak porównanie kobiet do kaszalotów albo całowanie ich w rękę "bo od czegoś trzeba zacząć"?

- To taka wojskowa retoryka oraz rodzaj patriarchalnego seksizmu. Ale on jest rozpowszechniony w całej naszej klasie politycznej. Natomiast nie widzę u niego gaf, za którymi kryją się złe emocje.

- Nie dziwi pana, że przez cały rok nie było spięć na linii prezydent-rząd?

- A pamięta pan, żeby przez dwa lata rządów PiS Lech Kaczyński zawetował choć jedną ustawę tej partii? Spięć między rządem PO i Pałacem nie brakuje. Np. w sprawie OFE między Ireną Wójcicką a Michałem Boni.

- Mówię o głośnych, spektakularnych sporach. Prezydent Kaczyński nie wpuszczał do Pałacu Zbigniewa Ziobrę, nie przepadał za premierem Marcinkiewiczem...

- PiS reprezentował zupełnie inną kulturę polityczną - permanentnego konfliktu. Natomiast tu mamy kulturę dialogu i kompromisu. Wymianę argumentów, a nie ciosów. To widać też w nastawieniu Komorowskiego do Kaczyńskiego. Nie prowokuje i nie ma tej koguciej zadyszki.

- I vice versa. Prezes PiS w końcu podał rękę prezydentowi.

- Wie pan, rękę podajemy też portierowi, wchodząc do hotelu. Prezes PiS bardzo długo mówił o prezydencie per "pan Komorowski". Był agresywny, a Komorowski z reguły dążył do zażegnania konfliktu. Z Kaczyńskim to o tyle trudne, że w grę wchodzą sprawy emocjonalne i te różnice kulturowe. Myślę, że kultura Komorowskiego bardziej pasuje do naszej szerokości geograficznej, a Kaczyńskiego bardziej przypomina tę kowbojską z USA.

- W następnych czterech latach tej prezydentury bardziej pan liczy na kontynuację tego, co było, czy na coś więcej?

- Oczekuję dokończenia prac - w sprawie reformy samorządowej czy strategii emerytalnej i tego, że przełożą się na propozycje ustaw. Wierzę, że Komorowski dookreśli swą prezydenturę i nada życiu politycznemu w Polsce długookresowy sens. Jak nie w tej, to w następnej kadencji. Gaf też będzie coraz mniej. On jest w polityce od bardzo dawna, ale nigdy nie był na dowódczym stanowisku i musi się jeszcze tego i owego douczyć. Metodą prób i błędów. Jestem pewien, że wkrótce znajdzie swoją melodię.

Jacek Żakowski

Publicysta "Polityki"

Nasi Partnerzy polecają