"Super Express": - Zacytuję pana wpis na Twitterze, do posła Wiplera: "Kolesiu, który niedawno napruty jak kuter dostałeś w limo od policji, nie składaj ordynarnych korupcyjnych ofert posłom SP. Wracaj na Kolską".
Jacek Kurski: - Nie było tu żadnego nazwiska. Uroda Twittera polega na tym, że można napiętnować postawę, nie niszcząc człowieka. Niemniej większość domyśliła się, o kogo chodzi. Piętnowałem człowieka, który zgłasza się do naszych posłów i proponuje przejście do nowej formacji w zamian za wysokie miejsce na listach wyborczych.
Patrz: Jacek Kurski: Sprawa Hofmana to "pikuś"
- Wszyscy tak robią.
- Żeby w tym była jeszcze jakaś pozytywna motywacja - że ci posłowie nie mają klubu i chcą go stworzyć. To bym zrozumiał. Ale ich jest czterech!
- Jest Gowin, Godson, Wipler...
- Tak, ten osobnik, którego pan wymienił. I Żalek. Czyli czterech. Aby utworzyć klub, trzeba piętnastu posłów. Wyrwanie dwóch czy trzech ludzi Solidarnej Polski może nam zniszczyć klub, a oni i tak nic nie będą mieli. Wkurzyło mnie, że gościu, który miesiąc temu dał się poznać z takiej strony, chodzi i buszuje w sposób graniczący z korupcją polityczną.
- Niedawno w ten sposób Migalski kłócił się z Wiplerem, a teraz są partyjnymi przyjaciółmi. Nie pali pan za sobą albo nawet przed sobą mostów?
- Pan mnie zaprasza, bo mówię to, co myślę. Ja się w tańcu nie certolę, panie sierżancie.
- To niech pan powie, co pan myśli. Solidarna Polska może coś stworzyć razem z Gowinem i Wiplerem?
- Może, ale tylko pod warunkiem przestrzegania pewnych zasad.
- Że to pan będzie liderem, a nie Gowin?
- Nie chcę. Jestem numerem dwa w Solidarnej Polsce...
- I chce pan być numerem dwa albo nawet trzy u Gowina?
- Zbigniew Ziobro jest numerem jeden. Nasz duet polityczny przetrwał wszystkie zawieruchy.
- A gdyby Ziobro poszedł z Gowinem, kto byłby numerem jeden?
- To by trzeba ustalić. Nie ma na razie takiego pomysłu. Nie bardzo chce sam Gowin, a my się nie narzucamy. Idziemy własną drogą.
- Pomysł jest, bo sondaże mówią tak: Gowin 4 proc., a Solidarna Polska tylko 3.
- Ci, którzy robią te sondaże, powinni wejść pod stół i odszczekać, jak bardzo nie znają praw socjologii i psychologii. Żadna nowa partia między wyborami nie ma prawa zrobić dobrego wyniku. Ludzie nie interesują się polityką i nie są w stanie zapamiętać nazw nowych partii. Od mojej ostatniej rozmowy z panem Solidarna Polska stawała do wyborów cztery razy pod własnym szyldem.
- Ziobro was ciągnie, a nie Solidarna Polska.
- W Elblągu nie było Ziobry. Przez niedopatrzenie zniknęło jego nazwisko. Wyniki w wyborach od 6 do 14 proc. Na Podkarpaciu było 11 proc. Średnia jest 10 proc. Dokąd ludzie nie staną przy urnach i nie zobaczą, że Solidarna Polska to nie PiS, nie są w stanie wskazać w badaniach, że chodzi im o partię, w której jest Ziobro, Kurski, Cymański, Dorn, Dera, Mularczyk, Kempa, bo nie pamiętają jej nazwy. Kiedy widzą te nazwiska na karcie wyborczej, głosują na Solidarną Polskę.
- Solidarna Polska to nie PiS, bo czym się od niego różni?
- Przede wszystkim wiarygodnością. PiS mówił, a nie robił. Jedyna zrealizowana część programu PiS to ta, za którą odpowiada Ziobro, Dorn i Kempa. Różnic programowych nie ma zbyt dużych, ale są różnice w wiarygodności.
- Wasza koalicja z PiS w przyszłości jest możliwa?
- Oczywiście. Natomiast PiS musi mieć alternatywę w postaci młodych i wiarygodnych polityków z doświadczeniem.
- Pan jest jeszcze młody?
- Jestem młodziutki. Mam 47 lat.
- Atakuje też pan PO, Tuska i Arłukowicza. Ze wszystkimi pan walczy?
- Mało kogo atakuję. Atakuję PO, a przed innymi się bronię.
- "Tusk wszedł w fazę groteskowego zastępowania PR, picem, socjotechniką realnego rządzenia" - to pana słowa.
- Doskonały opis. Nie wiedziałem, że takie mądre cytaty ze mnie funkcjonują. Jest choćby problem orkanu Ksawery. Tusk robi putinowską odprawę: "Jak tam u was, towarzyszu wojewodo? Wszyscy gotowi?". "Gotowi!" - odpowiada wojewoda. Następnego dnia spada 12 cm śniegu i w Kujawsko-Pomorskiem ludzie stoją na drogach po 20 godzin w korkach. Przecież to pajac! No pajac!
- A, to mam tytuł! "Tusk to pajac".
- Nie powiedziałem, że Tusk to pajac. Opisuję tylko sytuację. Powiedzmy, że to pajacowanie jest. Po co te groteskowe odprawy?! Po co ten pic? Po co tą Bieńkowską, którą pan ubrał i rozebrał...
- Ja ją rozebrałem?
- Pan sam wie, co pan w gazecie zrobił (śmiech). Po co on z niej robi szefową dwóch gigantycznych resortów?
- Sądzi pan, że jest niekompetentna? Ja tego jeszcze nie wiem, pozwólmy jej rządzić.
- Jest kompetentna w zakresie rozwoju regionalnego, choć można mieć zastrzeżenia co do przestrzegania procedur. Według miesięcznika "Forbes", 22 miliardy zł zostało rozkradzionych w wyniku korupcji. Można by za to zbudować 550 km autostrady! I to ona powinna przykładać większą uwagę do audytu. Ile razy słyszymy, że pieniądze na drobną przedsiębiorczość lub kapitał ludzki są rozdawane po uważaniu, koleś kolesiowi? Ona też za to odpowiada, więc super kompetentna nie jest.
- Platforma po sześciu latach, moim zdaniem nie najlepszego rządzenia, ma i tak zdumiewająco wysokie wyniki.
- I to jest chore. Platforma odpowiadająca za bezrobocie, biedę, drożyznę, wykluczenie społeczne, zapaść służby zdrowia i brak perspektyw dla młodych ludzi wygrała 6 wyborów z rzędu. A PiS, który już dawno powinien ich od władzy odsunąć, te wybory przegrywa. Dlatego musiała powstać Solidarna Polska.
- Co chciałby pan robić w rządzie?
- Ja nie chcę do rządu.
- Jak to nie chce pan do rządu?! Polityk, który nie chce do rządu? Po to się idzie do polityki.
- Oczywiście, że ubiegamy się o władzę i pewnie w rządzie czymś bym się zajmował.
- A czym?
- Zawodowo jestem po handlu zagranicznym, jako wicemarszałek województwa pomorskiego przez 3 lata odpowiadałem za infrastrukturę i transport...
- Czyli mógłby pan zastąpić Bieńkowską.
- Jesteśmy teraz w opozycji i takie deklaracje zawsze byłyby bufonadą i kabotyństwem.
Jacek Kurski
Europoseł Solidarnej Polski