Zamiast histeryzować, politycy PO powinni jak najszybciej przyzwyczaić się do myśli, że jesienne wybory wygra PiS, a nowy rząd konstruować będzie Jarosław Kaczyński (albo ktoś przez niego wskazany). Zapewne nie sam, ale tak jak nie mam wątpliwości co do zwycięstwa PiS w wyborach parlamentarnych, tak nie mam wątpliwości, że Kaczyński łatwo pozyska koalicjantów - SLD, PSL, formację Kukiza (jakkolwiek ta formacja będzie wyglądała, bo dzisiaj nic o niej nie wiadomo). Chętnych do władzy nigdy nie brakuje, a różnice programowe są mniej istotne niż frukty, które można zdobyć (tym ze słabszą pamięcią przypomnę egzotyczną koalicję PiS-LPR-Samoobrona).
PO powinna przegrać jesienne wybory nie tylko dlatego, że nie zasłużyła na trzecią kadencję. Ta porażka może się przysłużyć i samej Platformie. Jeśli pójdzie za nią zmiana kierownictwa i postawienie na ludzi młodych, ambitnych i kompetentnych, takich jak choćby Rafał Trzaskowski. Jeśli pójdzie za nią powrót do korzeni, do obywatelskości, do haseł głoszonych 14 lat temu w Hali Olivii. A przede wszystkim, jeśli nastąpi oczyszczenie szeregów tej partii z takich troglodytów intelektualnych jak Andrzej Biernat, odklejonych od społeczeństwa egotyków jak Radosław Sikorski czy różnej maści skompromitowanych aparatczyków, to PO ma szansę odzyskać zaufanie Polaków.
A tym, którzy tak bardzo się boją PiS u władzy, powiem, a niech ją biorą! Niech pokażą, jak można spełnić te wszystkie obietnice obniżenia wieku emerytalnego, podniesienia kwoty wolnej od podatku, 500-złotowych zasiłków na dzieci, niższych podatków dla przedsiębiorców, przewalutowania frankowych kredytów i nie doprowadzić jednocześnie do bankructwa państwa. Nie można! Skoro ja to wiem, oni wiedzą to tym bardziej. Najlepszym sposobem na PiS jest PiS.
Zobacz: Opinie Super Expressu. Leszek Miller: Zemsta frajerów