Hubert Biskupski: O wyższości Koziołka Matołka nad Beatą Kempą

2011-02-14 3:00

"Jakby jako pełnomocnika przysłali nam tu Koziołka Matołka czy Misia Colargola, to i tak musielibyśmy to zaakceptować" - tak eurodeputowany PiS Jacek Włosowicz skomentował decyzję o powołaniu Beaty Kempy na pełnomocnika PiS w Świętokrzyskiem.

Te pełne goryczy słowa oddają idealnie sposób działania współczesnych polskich partii politycznych. Nie tylko w PiS, ale również w PO i SLD obowiązuje wodzowski model. Każda z tych formacji posiada oczywiście ciała statutowe - różne rady i komitety polityczne, sądy koleżeńskie, zarządy czy w końcu zjazdy. Ale to fasada. Kluczowe decyzje podejmuje wódz i jego najbliższe otoczenie. Od ciał statutowych ważniejsze są zakulisowe wpływy i nieformalne układy. Jeżeli wódz zdecyduje, że należy zapakować do teczki i wysłać do Świętokrzyskiego taką na przykład Beatę Kempę, to tak będzie. I na niewiele zda się bunt lokalnych działaczy, którzy w swej naiwności albo wręcz głupocie uważali, że to oni będą podejmować kluczowe w partii decyzje.

Lada moment czeka nas układanie list do Sejmu. Partyjne konflikty będą więc wybuchać ze zdwojoną siłą, a lokalni działacze będą się nieraz jeszcze buntowali przeciwko spadochroniarzom wysłanym przez centralę.

Przeczytaj też: Hubert Biskupski: Trudny żywot politycznych pieniaczy

A co do porównania posłanki PiS do Koziołka Matołka, to uważam, że jest ono obraźliwe dla stworzonej przez Kornela Makuszyńskiego postaci. Koziołek jest nie tylko sympatyczniejszy, ale i znacznie inteligentniejszy od Kempy. No, ale jego w swoich szeregach prezes PiS nie miał.