Pobrali się w 1987 roku, zaledwie po trzech miesiącach znajomości. - Młodszy ode mnie o 12 lat, były zomowiec. Ale ja ludzi nie osądzam pochopnie. Dla mnie najważniejsze było, że nie chciał nawet piwa. Nie pije znaczy - mówiła kilka lat temu Henryka Krzywonos w "Vivie!". - Krzysztof powiedział, że był w wojsku i milicji. Nie spodobało mi się to. Ale wyjaśnił, że jedyną akcją, w jakiej brał udział, było poszukiwanie ciała księdza Popiełuszki (?37 l.). Zaczęła się przyjaźń - dodała w jednym z wywiadów.
Początki ich wspólnego życia nie były łatwe. Pani Henryka i jej mąż Krzysztof Strycharski nie mogli znaleźć pracy. Otworzyli więc kiosk Ruchu na stacji PKS w Gdańsku. W dodatku Krzywonos nie mogła mieć dzieci. W okresie stanu wojennego została ciężko pobita przez SB i poroniła. Zdecydowała się więc z mężem na adopcję. W sumie pod ich opieką znalazło się dwanaścioro dzieci. Oboje z mężem wychowywali je, prowadząc od 1994 roku do 2009 roku rodzinny dom dziecka. W 2009 roku Krzywonos przeszła na emeryturę, a dzieci dorosły. Wtedy dostała od premiera Donalda Tuska (58 l.) specjalną emeryturę - 3,5 tys zł. W sumie dostaje jej ponad 6 tys. zł. W tej sprawie nie ma sobie nic do zarzucenia. - Czy złamałam prawo?! Nie będę się tłumaczyć w sprawie mojej emerytury. Jest na mnie wielka nagonka - rzuciła nam Henryka Krzywonos.
ZOBACZ: Henryka Krzywonos: Gdyby Lech Kaczyński wstał z grobu, to by się chyba ze wstydu jeszcze raz położył