Tak jak Mikołaj Kopernik zmienił na zawsze nasze spojrzenie na Układ Słoneczny i kształt Ziemi, tak Wojciech Czuchnowski z „Gazety Wyborczej” jednym wystąpieniem zburzył dotychczasowe zasady działania mediów. „Panie przewodniczący Antoni Macierewicz, chciałem powiedzieć, że jest pan kłamcą, przestępcą i w przyszłości odpowie pan przed sądem wolnej Polski za kłamstwa i szkody wyrządzone państwu polskiemu oraz nam, pojedynczym ludziom. Zadawanie panu pytań nie ma żadnego sensu. Żegnam” – oznajmił szacowny redaktor zaskoczonym zebranym. Zapadła cisza. Agencje milczą, czy nagle zaczęły bić pioruny, zerwał się wicher, a na zewnątrz zaczął padać rzęsisty deszcz. Ale w przyszłości twórcy dzieł literackich na temat tego wiekopomnego wydarzenia mogą je wzbogacić o dramatyczne okoliczności przyrody. A całkiem poważnie – Wojciech Czuchnowski ma pełne prawo do swoich poglądów. Także do tego, by z Antonim Macierewiczem się kategorycznie nie zgadzać, osobiście bardzo go nie lubić. Jednak konferencja prasowa służyć powinna zadaniu pytań. A od wyrażania poglądów jest rubryka komentarza w gazecie. Rozumiem, że dziennikarze „Gazety Wyborczej” uznają, że obecna władza jest najgorsza w historii. Jednak tym bardziej zasad nikt nie powinien zmieniać. Najgorszym scenariuszem byłby taki, gdyby szlakiem wytyczonym przez Czuchnowskiego poszli inni – dziennikarze prawicowi i lewicowi, reprezentanci wszystkich mediów. I na przykład redaktorzy „Gazety Polskiej” na konferencji Schetyny, zamiast zadać liderowi PO trudne pytania, nazywaliby go draniem i z obrażoną miną wychodzili, a dziennikarze sportowi będący kibicami na przykład Wisły Kraków na konferencjach rzucali się z bejsbolami na piłkarzy Legii. Raczej niefajna perspektywa.
Harczuk komentuje: Latający cyrk Czuchnowskiego
2018-04-12
4:10
Do wczoraj rolą dziennikarza na konferencji prasowej było schowanie swoich poglądów do kieszeni, zadawanie pytań. Także niewygodnych. Czasem trudnych na tyle, że gospodarz konferencji miał z nimi problem. Pod materiałem z konferencji dziennikarz na stronie redakcyjnej miał prawo do napisania komentarza i osobistego odniesienia się do wypowiedzi na przykład ministra, posła czy urzędnika. Jednak sama konferencja służyła zadawaniu pytań. Od wczoraj wszystko się zmieniło.