- Demonstracje czy wyjście na ulice pojawią się wtedy - jako konieczność polityczna - kiedy skończy się możliwość funkcjonowania w parlamentarnej opozycji. Kiedy (.) rzeczywiście debata będzie kneblowana, w sposób naturalny te demonstracje będą się pojawiać - precyzował Schetyna wczoraj w Katowicach. W ten sposób odniósł się do ujawnionych przez "Newsweek" taśm ze spotkania polityków PO w Warszawie. Tam Grzegorz Schetyna zaprezentował się w roli lidera partii, która zrobi wszystko, by przejąć władzę. - Byłem na Majdanie i przemawiałem do 250 tys. ludzi. Wydawało mi się wtedy, że w Polsce już tak się nie da. Trzeba być teraz na to gotowym. Nawet na 500 tysięcy. Przywieziemy z kraju milion, jeśli będzie trzeba. Trzeba brać to pod uwagę - stwierdził. Wyliczał błędy PO, krytykował PiS, bił też w Nowoczesną. Czy Schetyna odniesie sukces? - Jest mistrzem gier zakulisowych. To niepodważalne. Ale czy nadaje się na lidera partii? A co dopiero całej opozycji? Na pewno czeka go sporo pracy, jeśli chodzi o aspekt
medialności, całej otoczki PR. To nie będzie takie proste - kwituje prof. Robert Alberski (50 l.), politolog z Uniwersytetu Wrocławskiego.
Zdolności organizacyjnych Schetynie na pewno odmówić nie można. Udowodnił to, piastując choćby funkcję sekretarza generalnego PO. Na pewno ma też inną ważną cechę. Jest cierpliwy. W 2013 roku był bliski politycznego dna. Wtedy też przegrał wybory na szefa partii na Dolnym Śląsku. Nie poddał się, przeczekał i odżył. Ewa Kopacz (60 l.) mianowała go ministrem spraw zagranicznych. Ostatnie tygodnie to kolejne sukcesy Schetyny. Najpierw przekonał Borysa Budkę (38 l.), by ten wycofał się z wyborów na szefa PO, a kilka dni temu do tego samego udało mu się namówić Tomasza Siemoniaka (49 l.).
Zobacz: Wyciekły tajne nagrania Schetyny. PO chce zorganizować rewolucję na ulicach