"Super Express": - Jak wrażenia po wczorajszej konferencji prezydenta Putina?
Dr Grzegorz Kostrzewa-Zorbas: - Trochę optymizmu i trochę pesymizmu.
- Optymizmu?
- Putin nie zapowiadał żadnych konkretnych działań. Owszem, jego pogróżki były obfite, ale brzmiały jak pogróżki Kaddafiego czy Saddama Husajna, że podpalą świat i Amerykę, jeżeli obcy żołnierze pojawią się na ich ziemi. Nie było niczego, co oznaczałoby eskalację realnego konfliktu. Słowa, słowa... W świetle faktu, że ta rosyjska ofensywa na Krymie nieco ugrzęzła, mogą uspokajać.
- A pesymizmu?
- To, że cała ta konferencja była dziwaczna. Potwierdziła opinię kanclerz Angeli Merkel, że Putin oderwał się od rzeczywistości. Zaczynając od stylu, w którym prezydent Rosji wyglądał jak George W. Bush czytający dzieciom bajki podczas pamiętnych zdjęć z 11 września 2001. Tyle że tam to były dzieci. A tu Putin siedział i prawił takie bajki dziennikarzom. Nie emanowało to grozą jak konferencje Stalina czy Breżniewa, jak wolałby Putin.
- Może wolał właśnie uspokajać?
- Są takie interpretacje, że chciał uśpić Zachód i pokazać się jako człowiek niegroźny. Myślę, że to połowa prawdy. To może też oznaczać nieobliczalność. Oto na czele mocarstwa z arsenałem jądrowym stoi ktoś, kto wypadł z reguł cywilizacji. Oprócz samej scenografii i stylu były kłamstwa łatwe do weryfikacji. O tych nazistach i antysemitach, którzy gromadzą się w miastach Ukrainy, by palić żywcem przeciwników. O tej masowej emigracji ponad 3 milionów Ukraińców do Rosji. To kłamstwa łatwe do zweryfikowania, ale Putin tak płynął i płynął przez morze fikcji bez końca. Jest powód do wzmożenia działań Zachodu.
- Wierzy pan w to wzmożenie działań? Ja mam obawy, że Zachód zawiedzie i sprzeda Krym Rosji.
- Nie zgodzę się z panem. Zachód podjął już sporo kroków, czego dowodem jest choćby wczorajsza panika na giełdzie w Moskwie i najniższy kurs rubla w stosunku do głównych walut. Państwa G7 zgodnie uznały, że szczyt w Soczi nie odbędzie się. Sprawa jest zbyt poważna, żeby przykładać schematy ze spraw takich jak wojna z Gruzją, przy całym szacunku do tego kraju. Ukraina jest jednak zbyt duża i centralnie położona, żeby Zachód reagował tu tak samo. Popadanie w rutynowy pesymizm, że Rosja jak coś chce, to na pewno osiągnie, jest zatem nieuzasadnione.
Czytaj: Grzegorz Kostrzewa-Zorbas: Sikorski powinien być w Kijowie