- Żyjemy w bardzo niebezpiecznych i trudnych czasach. Dostaję pogróżki. Są one skierowane do mnie, ale osoba, która je wysyła, grozi w nich także mojej rodzinie. To nie są żarty. Ja wszystko zniosę, ale jeśli ktoś ujawni wizerunek moich dzieci, to narazi je na wielkie zagrożenie. Zgłosiłem już tę sprawę do prokuratury - mówi nam Błaszczak. W Prokuraturze Rejonowej Warszawa-Mokotów faktycznie toczy się śledztwo w sprawie gróźb kierowanych pod adresem szefa MSWiA. - Prokuratura prowadzi postępowanie w sprawie groźby karalnej na szkodę pana ministra Mariusza Błaszczaka - mówi nam prokurator Michał Dziekański (41 l.), rzecznik prasowy warszawskiej Prokuratury Okręgowej.
Sprawa wygląda poważnie. Ale mimo to Błaszczak nie chroni swoich dzieci. Ostatnio zabrał je na premierę filmu "Wyklęty". Tłumy ludzi, kamery, celebryci - czy warszawskie salony to naprawdę odpowiednie miejsce, by chronić najbliższych? Można mieć wątpliwości, tym bardziej że nawet sam przyjazd ministra pod kino wzbudził olbrzymie zainteresowanie. Wraz z synami Błaszczak bowiem przyjechał rządową limuzyną. - Prywatnym samochodem miałem przyjechać? Na piechotę przyjść? Byłem zaproszony jako minister. Udział w premierze to jest również mój obowiązek. Zabrałem synów na ten film, bo to ważna produkcja o charakterze edukacyjnym - tłumaczył nam Błaszczak. W MSWiA zapytaliśmy o to, czy w związku z pogróżkami on i jego rodzina mają zapewnioną lepszą ochronę, czy synowie wożeni są także do szkoły. Nie uzyskaliśmy jednak odpowiedzi.
Zobacz także: Ksiądz misjonarz zarzuca Kaczyńskiemu: ŁŻE w żywe oczy