Reforma zakłada, że wójtowie, burmistrzowie i prezydenci miast mogliby piastować to stanowisko wyłącznie przez dwie kadencje. Tymczasem, jak przyznał Gowin w rozmowie z "DGP": - Zapowiedziałem, że przeciwko takiemu rozwiązaniu będę głosował. Będę przeciwko działaniu prawa wstecz.
W Sejmie w skład 234-osobowego klubu PiS wchodzi 9 posłów związanych z Jarosławem Gowinem. Tymczasem bezpieczna większość pozwalająca uchwalić nową regulację wynosi 231, tak więc w przypadku dyscypliny partyjnej ludzi Gowina projekt może przepaść.
Jak podsumowuje gazeta: - Ludzie Gowina co do zasady nie są przeciwni dwukadencyjności dla wybieralnych samorządowców (...) Jarosław Gowin proponuje jednak, by były to kadencje pięcioletnie, a nie czteroletnie - jak dziś. Do tego, jak podkreśla, zmiany należy wprowadzić z wyprzedzeniem, więc nie powinno się do nich liczyć kadencji pełnionych do tej pory. A takie właśnie rozwiązanie forsuje PiS, przekonując, że wyborcy oczekują szybkich działań, a nie odkładania reformy na 2022 lub 2024 r.
W rozmowie z Radiem Kraków Gowin dodaw jeszcze: - Po pierwsze to nie jest spór, ale różnica zdań. Przed wyborami zawarliśmy porozumienie. To jest dotrzymywane. Zakładaliśmy, że będą nowe tematy. Chcemy dążyć do porozumienia, ale jak nie dojdziemy to każda partia będzie głosować odrębnie. Należy się liczyć z tym, że część posłów Kukiz ’15 poprze to rozwiązanie. Możliwe, że to przejdzie przez parlament. Pytanie czy podpisze to prezydent. Prezydenccy ministrowie sygnalizują dystans pałacu wobec tego rozwiązania. Ośrodek prezydencki podziela moje wątpliwości.
Zobacz także: Urzędnicy Gronkiewicz-Waltz wydali w 2 lata na podróże ponad MILION ZŁOTYCH!