Jarosław Gowin skomentował także informacje o tym, że ponad 100 urzędników Ministerstwa Finansów otrzymało ponad 1,4 mln zł za Polski Ład. Polityk nazwał te nagrody "bezwstydnymi".
Kamila Biedrzycka: Kiedy patrzył pan na mocny uścisk Andrzeja Dudy i Wołodymyra Zełenskiego, to miał pan przekonanie, że polsko-ukraińskie relacje zmieniają się na dobre?
Jarosław Gowin: Po pierwsze poczułem dumę, bo wyraźnie widać, że postawa polskiego społeczeństwa, jak i polityka polskiego państwa budują ogromną solidarność między Polską a Ukrainą. I sądzę, że ona przetrwa przez co najmniej dziesięciolecia. Nie chcę nadużywać wielkich słów, ale na pewno ta wizyta prezydenta Dudy miała historyczny charakter i zostanie zapamiętana przez naszych ukraińskich przyjaciół.
- I co z tego wyniknie? Co to znaczy, w praktycznym wymiarze, że ta solidarność przetrwa dziesięciolecia?
- Po pierwsze chodzi o nastawienie narodu ukraińskiego do Polski. To jest bardzo ważne, bo żyjemy w niebezpiecznych czasach, kiedy pokój i brak wojny nie jest już wcale taki oczywisty. Niezależna, niepodległa Ukraina jest w tej chwili gwarancją bezpieczeństwa naszego regionu Europy. (…)
- Mówi pan, że wolna Ukraina to gwarancja bezpieczeństwa w naszym regionie. Ma pan pewność, że kraje spoza naszego regionu zdają sobie z tego sprawę? I nie mam na myśli Stanów Zjednoczonych.
- Ta szklanka jest do połowy pełna i do połowy pusta. Z jednej strony mamy pewne wyczerpywanie się woli niesienia pomocy dla Ukrainy, widać, jakby po stronie niektórych państw ta wola się chwiała. Z drugiej strony Putin na pewno jest zaskoczony stanowczością reakcji Zachodu i to nie tylko USA, ale także Unii Europejskiej.
- Są tacy, którzy chyba chcą wrócić do prowadzenia interesów z Rosją tak, jak to się odbywało przed napaścią na Ukrainę.
- Myślę, że to nie nastąpi. Dlatego tak ważna jest m.in. ta wizyta prezydenta Dudy, bo trzeba naszym partnerom z Europy Zachodniej przypominać prawdę o tym, że putinowska Rosja jest bestialskim agresorem.
- Premier, chwilę przed uruchomieniem gazociągu Baltic Pipe, oskarżył Norwegię o to, że żeruje na wojnie w Ukrainie, że na niej zarabia i powinna podzielić się zyskami z handlu gazem. To rozsądne słowa?
- Na jednej szali mamy tę historyczną wizytę prezydenta Dudy, a na przeciwległej szali mamy brak powagi w słowach premiera. Myślę, że on nie uświadamiał sobie jak szerokim echem one się odbiją. Jest reakcja norweska…
- ...bardzo delikatna.
- Delikatna, ale stanowcza. Norwegia jest państwem, które niesie pomoc także dla Polski. Z norweskich funduszy polska otrzymała około 800 mln euro. Jesteśmy, jak pani wspomniała, w przededniu negocjacji dotyczących Baltic Pipe i na pewno słowa premiera nie dodają powagi ani jemu, ani – niestety – polskiemu państwu. Wielu polityków PiS, w tym także premier, używają pewnych sformułowań po to, żeby zwrócić uwagę polskiej opinii publicznej, a mniej troszczą się o to, jak te słowa wybrzmią w Europie.
- Pojawiły się żarty, że „Norwegia nie może podzielić się majątkiem, bo przepisała go na Szwecję”…
- To są aluzje do osobistej sytuacji premiera Morawieckiego. Jeśli ktoś chce być poważnym politykiem, to nie może chować się za spódnicą żony. A widać to wyraźnie jeśli chodzi o jego majątek.
- Urzędnicy ministerstwa finansów dostali ponad 1,4 mln nagród za Polski Ład.
- Za Polski Ład powinny być kary, a prawdziwa odpowiedzialność spływa na premiera Morawieckiego i Jarosława Kaczyńskiego, których uprzedzałem o fatalnych skutkach. (…) Nagrody za Polski Ład są bezwstydne.
- Odrzuca pan ostatecznie pomysł jednej listy opozycji?
- Nie, nie odrzucam tego pomysłu, bo najważniejsze jest to, żeby odsunąć PiS od władzy. Dlatego pół roku przed wyborami trzeba zrobić solidne sondaże i określić który ze scenariuszy jest optymalny. Dziś, wydaje mi się, lepszym rozwiązaniem są dwie listy.
- Był pan zaskoczony, że Tusk zapowiedział rozdział państwa i Kościoła?
- Nie. Ja też jestem zwolennikiem rozdziału państwa i Kościoła, pytanie tylko czy to ma być rozdział przyjazny czy antagonistyczny. (…)
Rozmawiała Kamila Biedrzycka
Polecany artykuł: