24 lutego rosyjskie wojska zbombardowały ukraińskie miasta i oficjalnie rozpoczęły wojnę. Mimo trwającej ponad miesiąc ofensywy, Władimir Putin jak na razie nie osiągnął zakładanych celów: nie udało mu się zająć żadnego z ważnych miast oraz doprowadzić do zmiany władzy na Ukrainie. Tymczasem rosyjska gospodarka po nałożeniu sankcji przez Zachód oraz Stany Zjednoczone ma się coraz gorzej: w sklepach zaczyna brakować podstawowych produktów, wiele firm wycofało się z Rosji, a kurs rubla leci na łeb na szyję. Pod koniec marca przedstawiciele obu państw spotkały się w Turcji, by negocjować warunki zakończenia wojny.
Inwazja Rosji na Ukrainie spowodowała napływ uchodźców do Polski. Według najnowszych szacunków zdecydowało się na to ponad dwa miliony ludzi. Wielu z nich zostało przyjęte przez Polaków pod swój dach. Tak też zrobił Jarosław Gowin, który opowiedział, że przyjął rodzinę z chorym dzieckiem. Jak dodał, "wydaje się konieczne, by rodzina ta została u niego na dłużej". - Wszyscy mamy nadzieję i sami Ukraińcy również, że wkrótce będą mogli oni wrócić do domu, ale mamy świadomość, że część z nich domu już nie ma. A działania wojenne, jak agresja rosyjska na Ukrainę, może potrwać znacznie dłużej - mówił były wicepremier w Radiu ZET.