Gowin, Gowin, jest nowelą
Jarosław Gowin z szewską pasją jedzie po rządzie, którego przez niemal sześć lat był ważnym uczestnikiem, i zapowiada stworzenie szerokiego obozu centroprawicy. W to drugie to już chyba nawet najbardziej naiwne dzieci nie uwierzą. Wiadomo, że były wicepremier żadnego obozu nie stworzy, ale ma szansę załapać się po raz kolejny, na nowy, tym razem antypisowski układ rządzący.
Ciekawsza jest jednak pierwsza sprawa – oto Jarosław Gowin na dwa lata przed wyborami, gdy sondaże władzy, której był uczestnikiem, zaczynają mocno dołować, nagle odkrywa, że to nie było to. Nie on pierwszy tak robi, ale on zawsze wie, kiedy to zrobić.
Powiedzmy sobie szczerze, jako ministrowi czy innemu decydentowi Jarosławowi Gowinowi średnio wychodziło. Najpierw Donald Tusk wpakował go w jakąś komisję, która rozwiązywać miała zagmatwaną kwestię in vitro. Szczerze mówiąc, do dziś do końca nie wiem, o co w tym wszystkim chodzi tak w szczegółach. Być może Jarosław Gowin wie, ale średnio mu się ta wiedza przydała, bo jego działania sprowadzały się dokładnie do tego, czego Tusk od Gowina oczekiwał. Braku jakichkolwiek rezultatów, za to możliwości pochwalenia się, że przecież dyskutujemy na ten temat.
Potem było ministerstwo sprawiedliwości, w którym Jarosław Gowin osiągnął dokładnie to samo co w invitrowej komisji. Nie krył przy tym specjalnie, że niewiele może, bo blokowany jest przez układy prominentnych prawników i profesorów, którzy z wzajemnością nadskakują Tuskowi. Potem było szkolnictwo wyższe. Tu można było zrobić choć jedną rzecz, której zresztą Gowin nie był przeciwnikiem przed wyborami – likwidację uczelnianych habilitacji, co otworzyłoby młodym drogę do awansu, grantów, motywowałoby i skończyło z feudalnymi układami na uniwersytetach. Tu z kolei na drodze Jarosława Gowina stanął sam Jarosław Gowin, który stracił przekonanie do sprawy narażającej go na ostry konflikt z profesurą, a do tego i w PiS chyba niewiele osób temat czuło, włącznie z liderem, co prawda doktorem, ale takim, który pracownie naukowe na obrady polityczne zamienił jeszcze w ubiegłej epoce.
Tak więc, mamy 1784. odcinek noweli, Jarosław Gowin zaczyna coś nowego. Chce dobrze, tylko znowu te cholerne okoliczności mu nie pomogą. Ale może choć na nowy układ się załapie, bo z tym dobrze sobie radzi.