List skierowany do Jarosława Kaczyńskiego, Roman Giertych opublikował w nocy na Facebooku. Już początek jest zaskakujący: - Do Jarosława K. Panie! Na wstępie przepraszam Pana za to, że skróciłem nazwisko oraz wypadła tradycyjna formuła "Szanowny", ale dalsza część tego listu wyjaśni tę zagadkę. I dalej wyjaśnia, dlaczego zdecydował się na napisanie listu do prezesa PiS: - Piszę ten list dlatego, aby wytłumaczyć, że popełniasz Pan zbrodnię i na dodatek, że nie jest to zbrodnia doskonała, bo zakończy się spektakularnym upadkiem. Jako prawnik przywołuje też zapisy z kodeksu karnego, wspomina o karze więzienia: - Zgodnie z art. 128 kodeksu karnego: Kto w celu usunięcia przemocą konstytucyjnego organu Rzeczypospolitej Polskiej podejmuje działalność zmierzającą bezpośrednio do urzeczywistnienia tego celu, podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 3.
Zobacz: Awantura o sądy: "Hańba!" "Zdrajcy!" Senatorowie zdecydowali o ustawie o Sądzie Najwyższym
Dalej Giertych wskazuje, co wprowadza ustawa, którą w nocy przyjęli senatorowie: - Ustawa, którą dwie godziny temu (już w dniu 22 lipca) przyjął parlament wprowadza obalenie dwóch konstytucyjnych organów RP: Sądu Najwyższego i I prezesa Sądu Najwyższego. Wyłącznym celem tej ustawy jest bowiem wykorzystanie faktu podporządkowania służb o charakterze siłowym do usunięcia tych dwóch organów konstytucyjnych. I dodaje, że Kaczyński dokonał czegoś niespodzianego: - Tak więc skoro ustaliliśmy już, że popełnił Pan zbrodnię pozostaje pytanie, czy nie jest to zbrodnia doskonała
Roman Giertych wspomina też w liście o swoich dzieciach, prawie dorosłej córce i kilkuletnim synku. Jego dzieci interesują się tym, co dzieje się w polityce i zadają ojcu poważne pytania: - Mój siedmioletni syn - Leon zapytał mnie wczoraj po obejrzeniu "Faktów": Tato, czy my już nie mamy wolności? Odpowiedziałem: mamy. A on na to: ale długo ona nie potrwa? Nie wiem - powiedziałem. I wówczas rzucił mi z dziecięcą powagą: wolność jest ważna. Na temat protestów, które przetaczają się przez całą Polskę Giertych napisał: - O ile jeszcze dwa lata temu trochę osamotniony wraz z moją córką Marysią (dzisiaj już prawie dorosłą) krzyczałem na sejmowym murku "Precz z kaczorem dyktatorem" to dzisiaj setki tysięcy ludzi krzyczą to we wszystkich miastach Polski. List do Kaczyńskiego kończy stanowczo: - Za tę robotę, którą dla nich robi musi mieć przecież u nich wielkie poważanie. Tak czy inaczej powoli bym się zbierał, bo Pana koniec jest bliski.