"Super Express": - TVP wyemitowała niemiecki serial "Nasze matki, nasi ojcowie". Pan pisał, że wiele rzeczy w tym filmie panu się nie podobało.
Gerhard Gnauck: - Nie podobał mi się polski wątek. W tej złożonej rzeczywistości wojennej Armię Krajową pokazano niestety w sposób dość jednostronny. Ten wątek nie jest oczywiście najważniejszy. Film pokazuje wojnę z perspektywy żołnierzy i ich przeżyć. Na pewno wciąga. I choć dzieło artystyczne ma swoją autonomię, to taki film ma też wymowę edukacyjną, polityczną.
- Zwróciłem uwagę, że na około 6 scen z AK, w większości z nich Polacy myślą głównie o potopieniu Żydów, rozpoznają ich po węchu.
- Jest trochę tak, że jakieś oboczne sytuacje zostały pokazane jako norma. W filmie widzimy też bohaterów niemieckich z jedynej prawdziwej metropolii ówczesnych Niemiec - z Berlina. To towarzystwo dość oświecone, złota młodzież ówczesnych elit. I serial zestawia ich w przypadku AK z tępymi synami najgłębszej polskiej prowincji. Już ta perspektywa ma wadę. Wyobraźmy sobie film, w którym pięciu bohaterów pochodzących z najgłębszej niemieckiej prowincji zestawiono by np. z piątką młodych Polaków z warszawskich elit. Ten obraz byłby zupełnie inny.
- Serial przetykany zdjęciami dokumentalnymi kończy się pokazaniem zdjęć bohaterów z ich latami urodzin i śmierci. I sugestią, że narrator wciąż żyje, opowiadając swoją historię.
- Może to sprawiać wrażenie, że tak było naprawdę. Taka sugestia uwodzi widza czy czytelnika i tym bardziej zwiększa odpowiedzialność "edukacyjną" twórców.
- Serial, podobnie jak filmy z Rosji, pokazuje, że wojna dla Niemców zaczęła się w 1941 roku. Dlaczego?
- Tu jest kłopot. Takie zawężenie tematu istnieje. 20 lat temu Niemcami wstrząsnęła wystawa pokazująca zbrodnie Wehrmachtu. I też była poświęcona ZSRR i Jugosławii. Dopiero po latach pokazano zbrodnie w Polsce. W niemieckiej świadomości do 1941 roku nie było poważnego przeciwnika wojskowego. Do tego przeżycia w głębi Rosji były dla Niemców bardziej dramatyczne niż wcześniejsze.
- Jak odebrali serial sami Niemcy?
- Wygląda na to, że spór o ten serial przypominał nieco dyskusję o Centrum Przeciwko Wypędzeniom Eriki Steinbach. Osoby o konserwatywnych poglądach popierały film, a osoby o poglądach liberalnych czy lewicowych mocno się dystansowały. To dotyczyło także wątków polskich.
Gerhard Gnauck
Niemiecki publicysta i korespondent "Die Welt"