„Super Express”: W zeszłym roku został pan powołany przez prezydenta Andrzeja Dudę do Rady ds. Bezpieczeństwa i Obronności. Czy głowa państwa słucha pana w zakresie tematyki, którą zajmuje się pan w radzie?
Gen. Roman Polko: Zacznijmy może od tego, czym w ogóle zajmuje się wspomniana przez panią rada. Mianowicie zajmujemy się kwestiami związanymi z cyberbezpieczeństwem, kwestiami systemu dowodzenia czy kontroli armii, a nawet wykorzystania rezerw, czyli zaangażowanie takich osób jak ja, które mają doświadczenie, a odeszli z armii. Umiejętności i doświadczenie takich osób są niezwykle ważne i powinny być wykorzystywane dla naszego bezpieczeństwa.
Rozumiem, że eksperci, którzy działają z panem we wspomnianym gremium, pracują nad wypracowaniem rozwiązań dotyczących trwającej na Ukrainie wojny?
Tak. Zajmujemy się także tym tematem. Rosyjska inwazja na Ukrainę jest przedmiotem naszych dyskusji i działań w Radzie ds. Bezpieczeństwa i Obronności. Wracając jednak do pani pierwszego pytania, czy pan prezydent słucha moich opinii i porad.
Agentka FSB wpadła w Kijowie. Ustalono jej zadania
Myślę, że czytelnicy są ciekawi. Jak jest?
Nie wiem, ale tak jak przy prezydencie Bronisławie Komorowskim, tak i teraz moim zadaniem i odpowiedzialnością jest to, żeby wykorzystywać swoje doświadczenia pro bono, czyli za darmo, aby budować wspólne bezpieczeństwo. Myślę, że pozostali członkowie rady są bardzo mocno zaangażowani. Staramy się przedstawiać zwierzchnikowi sił zbrojnych najlepsze projekty. To, co prezydent z tym zrobi, to już kwestia, która zostaje po stronie prezydenta. Kiedyś ktoś powiedział, że Biuro Bezpieczeństwa Narodowego jest pistoletem w rekach prezydenta. Podobnie jest z Radą ds. Bezpieczeństwa i Obronności. Naszym zadaniem jest przekazywać demokratycznie dobre pomysły. Po stronie prezydenta leży decyzja, co z tymi pomysłami zrobi.
Ale wierzy pan w to, że prezydent wykorzysta pana pomysły?
Owszem. Wierzę, że prezydent zrobi dobry użytek z pomysłów, z którymi wspólnie z pozostałymi członkami rady dzielimy się z głową państwa.
Jak ocenia pan aktywność prezydenta chociażby w kwestii zaangażowania się w niesienie wsparcia Ukrainie?
Obserwując działania prezydenta, muszę przyznać, że jestem dumny z tego, co Andrzej Duda robi w kontekście Ukrainy. Powiem więcej. Uważam, że prezydent nie popełnił żadnych błędów w kontekście działań dotyczących Ukrainy. Od samego początku wojny w Ukrainie Andrzej Duda stara się wspierać Ukrainę. Na poparcie mojego argumentu przytoczę głosy i opinie innych państw, które w ślad za Polską zaangażowały się w czynne wsparcie niesione Ukraińcom. Stany Zjednoczone oceniają, że Andrzej Duda bardzo dobrze prowadzi politykę w kontekście wsparcia NATO i wsparcia obronności Polki czy Unii Europejskiej.
Zostając w temacie Ukrainy. Nie sposób abstrahować od wojny, która dzieje się tak blisko nas. Wielu ekspertów twierdziło, że Ukraińcy zostaną zgładzeni w ciągu kilku dni lub tygodni od agresji Rosji na ich kraj. Dziś wiemy, że tak się nie stało. Jednak nadchodzą jesień i zima. Pogoda stale będzie się pogarszała. Warunki atmosferyczne mogą przechylić szalę na korzyść którejś ze stron?
Faktycznie, część „ekspertów” i dziennikarzy nadal twierdzi, że Ukraina tę wojnę przegrywa oraz że nie ma żadnych szans, aby tę wojnę wygrać. Dzięki bohaterskiej postawie Ukraińców Rosja utraciła własne zdolności bojowe. To widać. Rosja tej wojny z pewnością nie wygrywa. Ofensywa na Donbasie nie posuwa się do przodu w tempie, w jakim chciałby Putin. Rosjanie pozyskują niewielkie zdobycze okupione ich własną krwią. Na południu Ukrainy Ukraińcy przechodzą do kontrataków. Po takim symbolu, jakim na początku wojny była Wyspa Węży, mamy kolejny impuls, który pokazuje Ukraińcom, że tę wojnę można wygrać. Mam tu na myśli uderzenie na Krym, który wydawał się Rosjanom bezpieczny i poza zasięgiem, gdzie rosyjscy turyści chętnie wypoczywali. Okazuje się, że Ukraina może przejść do szerszej kontrofensywy, ale klucz do zwycięstwa i przełomu jest w rękach Zachodu. Kluczowe są najbliższe tygodnie. Zimą warunki do prowadzenia kontrofensywy będą zdecydowanie trudniejsze. Dlatego prezydent Ukrainy podkreśla, że trzeba uczynić wszystko, aby odbić lub przynajmniej umocnić się w okręgach zaporowskim, chersońskim, ponieważ utrzymanie Morza Czarnego czy kontroli nad Morzem Czarnym jest kluczowe dla gospodarki Ukrainy. Mam nadzieję, że w najbliższym czasie zostanie zniszczony most nad Cieśniną Kerczeńską, bo to tą drogą Rosjanie wyprowadzają uderzenia i prowadzą ludobójcze działania na kierunku południowym.
Ukraińcy zasiali popłoch na Krymie. Gen. Skrzypczak wskazuje następny cel
Był pan dowódcą jednostki GROM, czyli jednej z jednostek specjalnych, które działają w Polsce od lat. Czym konkretnie na wojnie w Ukrainie zajmują się ukraińskie wojska specjalne?
Im mniej wiemy o tym, co robią jednostki specjalne, tym lepiej. Nie od dziś jednak wiadomo, że jednym z kluczowych zadań jednostek specjalnych jest organizowanie partyzantki i dywersji oraz wsparcie militarne. Myślę, że tego typu misje są realizowane. Jednak nie będę opowiadał, co w istocie się dzieje w czasie ich trwania, ponieważ mogłoby to tylko szkodzić. Odnosząc się do uderzenia, które miało miejsce na Krymie, to wojska rakietowe i artyleria potrzebują jednostek specjalnych, aby weryfikować i identyfikować cele. Podczas misji w Kosowie obserwowałem wiele elementów, które wiązały się z wcześniejszymi działaniami i niejednokrotnie lotnictwo uderzało w podstawione fałszywe cele, ponieważ nie były one weryfikowane na lądzie. Ukraina ma ogromne zasoby i sprzyjającą ludność także na Krymie. Dlatego ma możliwości, aby budować i organizować partyzantkę. Jestem przekonany i wierzę w to, że działania dywersyjne nadal będą prowadzone w szerszym zakresie. Mam także nadzieję, że przypadkowe wybuchy, o których słyszymy – mam na myśli wybuchy składów amunicji czy składów paliw – będą miały miejsce częściej w obszarach okupowanych przez Rosję, ponieważ takie działania mocno osłabiają jej potencjał. Każdy zniszczony skład amunicji należący do Rosjan to uratowane istnienia po stronie ukraińskiej. Mam tu na myśli: dzieci, kobiety czy osoby starsze, które w tej bezwzględnej wojnie umierają wskutek agresji ze strony Rosji.
Rozumiem, że w razie wybuchu wojny w Polsce rodzime jednostki specjalne będą gotowe, aby odpierać atak nieprzyjaciela?
Ostatnio miałem okazję odwiedzić jednostkę GROM. Podczas tej wizyty mogłem zobaczyć, czym dysponują żołnierze. Chodzi o sprzęt. Ważnym aspektem jest także dowództwo, które potrafi patrzeć szeroko i perspektywicznie. Nie ulega wątpliwości, że jednostka GROM nie straciła nic na swoich zdolnościach. Nadal jest elitą Sojuszu NATO. Amerykańscy i brytyjscy specjalsi chętnie ćwiczą z polskim GROM-em oraz innymi jednostkami specjalnymi. Możemy być dumni z tych jednostek; one odgrywają w Ukrainie kluczową rolę. Polska jest w tym obszarze liderem, jeśli chodzi o działania specjalne.
Wróćmy raz jeszcze do Ukrainy. Czy prezydent Wołodymyr Zełenski dobrze prowadzi tę wojnę?
Tak. Działania armii ukraińskiej są przemyślane. Proszę zwrócić uwagę, że Ukraina miała bardzo mało czasu, aby dokonać gruntownej modernizacji armii. Porównując obecny okres do 2014 r., można zaobserwować ogromny przeskok. Ukraińska armia jest zdolna do prowadzenia działań. Działa mądrzej od rosyjskich agresorów i potrafi wykorzystać nowoczesne uzbrojenie NATO. To kluczowe, aby wojsko ukraińskie budowało komunikację i współdziałanie na zasadzie synergii, ponieważ największą zmorą żołnierzy na polu walki jest brak koordynacji własnych działań. To dotyczy nowych żołnierzy, którzy zaczynają.
Co by pan poradził młodym żołnierzom, aby koordynacja na polu walki była lepsza?
Ważne, aby nie ulegali panice i współpracowali. Raz jeszcze podkreślę – współpraca jest bardzo ważna i sprawia, że Ukraina dominuje nad Rosją, ale w każdym aspekcie zawsze można coś poprawić. Coś ulepszyć, aby było jeszcze lepiej. Na polu walki nie jest tak jak w biurze, że wszystko się układa. Czynnik emocji i dynamiki sprawia, że wiele sytuacji i zdarzeń nie da się przewidzieć. Trzeba umieć odnaleźć się w chaosie. Potrzebni są liderzy. Nie tylko na najwyższym szczeblu, ale także na najniższym szczeblu dowodzenia.
Polska wciąż pozostaje liderem, jeśli chodzi o przekazywanie sprzętu Ukraińcom. To szansa dla rodzimej zbrojeniówki, aby pokazać, że Polska także liczy się w tej kwestii na arenie międzynarodowej?
Rzeczywiście. Polska nadal jest liderem, jeżeli chodzi o wsparcie okazane Ukrainie. Czy chodzi o sprzęt, czy o pomoc innego typu. Przekazaliśmy Ukrainie nie tylko pioruny, z których jesteśmy dumni, ale także czołgi i artylerie. Z naszych grotów i krabów Ukraińcy są bardzo zadowoleni. Polski przemysł zbrojeniowy może mówić i sukcesie.
Rozmawiała Sandra Skibniewska