Gen. Waldemar Skrzypczak

i

Autor: Eastnews

Gen. Waldemar Skrzypczak: Potrzebujemy 20 tys. specjalistów

2016-04-22 4:00

"Super Express": - MON pod wodzą Antoniego Macierewicza to niewyczerpane źródło pomysłów na polską armię. Minister właśnie ogłosił, że chce w najbliższych latach zwiększyć jej liczebność o połowę. Rzeczywiście jest to niezbędne? Czy to zwykłe sny o potędze? Gen. Waldemar Skrzypczak: - Proszę zwrócić uwagę, że tzw. etat pokojowy polskiej armii wynosi 120 tys. żołnierzy. Jednak ewidencyjnie, czyli w praktyce, wojska mamy niecałe 100 tys. Trzeba by więc pozyskać te 20 tys. ludzi, by uzupełnić stan naszej armii. To szczególnie palący problem w jednostkach operacyjnych, czyli tej części sił zbrojnych, które działają na froncie zewnętrznym. Tego bowiem naszemu wojsku niezwykle brakuje. Potrzebujemy specjalistów - czołgistów, operatorów dział czy samolotów.

- Jak długo trwałoby pozyskanie takiej liczby ludzi?

- Szkolenie jednego żołnierza, by stał się dobrym specjalistą, trwa ok. 2 lat. Aby wyszkolić 20 tys. takich żołnierzy, trzeba 4-5 lat. Nie mówimy tu bowiem o zwykłym mięsie armatnim, któremu wręcza się kałasznikowa i wysyła do lasu. Nie mówimy też o żołnierzach, którzy po 3 miesiącach potrafią wykopać okop. Mówimy o specjalistach.

- Już chociażby te 20 tys. żołnierzy wystarczyłoby, by zwiększyć potencjał odstraszania polskiej armii?

- Bez wątpienia tak. Niemniej to ciężka praca, ponieważ wymaga zbudowania od zera systemu mobilizacji rezerw i szkolenia. Obecnie te kwestie są w naszej armii na bardzo niskim poziomie. Dodatkowo nowy system gotowości bojowej i pozyskanie zawodowców stałoby się atutem polskiej armii. Pokazywałoby to, że nasze siły zbrojne są nie tylko liczne, ale także profesjonalne. I to drugie jest sprawą fundamentalną - o potencjale odstraszania świadczy bowiem nawet nie tyle wielkość, co jakość armii. Oczywiście na dzień dobry brakuje nam 20 tys. żołnierzy, ale przecież samą liczbą nikogo nie odstraszymy. Musimy bowiem pamiętać, że po drugiej stronie też mamy zawodowców, którzy potrafią ocenić zdolność bojową. Lepiej, żeby czuli wobec naszej armii respekt.

- Te ambitne plany MON, by armia zwiększyła się aż o 50 tys. ludzi, są w ogóle realne?

- Oczywiście, jest to realne. Ale to zadanie na lata. Uzyskanie takiej siły armii to proces, który potrwa nawet 10 lat! Można to zrobić szybciej, ale jak już mówiłem, nie potrzebujemy mięsa armatniego, ale profesjonalnych żołnierzy. A takich nie da się wyszkolić z dnia na dzień.

- I wierzy pan, że są w Polsce ludzie, którzy potrafiliby to zrobić?

- Jeśli zajęliby się tym specjaliści, to się da. Nie można do tego dopuścić amatorów, żołnierzy, którzy zawsze byli w czwartym szeregu. To muszą być ludzie biegli w sztuce operacyjnej, a nie wyciągnięci zza biurek.

- Widzi pan takich ludzi w otoczeniu ministra Macierewicza?

- Niestety, nie widzę.

Zobacz: Andrzej Morozowski: Waszczykowski się nie nadaje [REKONSTRUKCJA RZĄDU]