"Super Express": - Nadal brzmią echa wizyty Baracka Obamy w Polsce. Panuje poczucie, że amerykański prezydent w Warszawie ostatecznie zerwał z polityką resetu w stosunku do Rosji. Najwięcej komentarzy budzi stwierdzenie, że Polska już nie zostanie sama, jak to bywało w przeszłości. Czy takie zapewnienia prezydenta Obamy to już jest coś, czy nadal mało?
Gen. Waldemar Skrzypczak: - Nie mam wątpliwości, że to dużo. Samo zapewnienie, że nigdy już nie zostaniemy zdradzeni przez sojuszników, jest wielką i bardzo odważną deklaracją polityczną. To zobowiązuje Stany Zjednoczone do dotrzymania obietnicy złożonej przez swojego prezydenta. To nie są słowa rzucone na wiatr, a deklaracja nie tylko dla Polski, ale także NATO - że będzie ono zawsze wspierane przez USA, bo jego siła to przede wszystkim Ameryka.
- Barack Obama mówił o tym, że poprosi Kongres o miliard dolarów na te cele. Nie są to jednak marne pieniądze?
- Moim zdaniem, trzeba to uznać za ważne o tyle, że poza deklaracją polityczną dostaliśmy w ten sposób zapewnienie o wsparciu współpracy wojskowej. To wyraźne ostrzeżenie dla Putina: "Uważaj, będziemy wspierać Polskę".
- Jednak prezydent Obama nadal nie powiedział jasno, że wycofuje się z obietnicy złożonej Rosji, iż po rozszerzeniu NATO na wschód Sojusz nie umieści żadnych sił na terenach nowych członków. Może to właśnie byłoby przełomowym krokiem?
- Wcale nie chodzi o to, żeby amerykańskie wojska stacjonowały w Polsce. Ważne jest to, że w sytuacji zagrożenia bezpieczeństwa państwa wojska te przyjdą do Polski i staną w jej obronie.
Zobacz: Tomasz Walczak: 4 czerwca, czyli Dzień Świstaka
- Minister Sikorski mówił, że bazy NATO w Europie znajdują się w złych miejscach, że trzeba je przenieść. Pobożne życzenia?
- To akurat nie ma znaczenia. Przecież wojsko nie stoi w miejscu, ale manewruje, przemieszcza się, a w razie zagrożenia amerykańskie wojsko będzie użyte do obrony Polski.
- Amerykanie oczekują szczególnie od krajów Europy Zachodniej, że te wezmą odpowiedzialność za swoje bezpieczeństwo, ponieważ Ameryka nie może być stale aniołem stróżem.
- I słusznie. Obama oczekuje - i mówi to wyraźnie Europie Zachodniej - że jedność europejskich członków NATO to gwarancja jego siły. Siły, która pozwoliłaby Ameryce skupiać się przede wszystkim na problemach w Azji czy Afryce.
- Media spekulują, że w związku z deklaracją Obamy może powstać panika wśród zachodnich przywódców związana z tym, że wpycha się ich w spór z Putinem, którego oni woleliby uniknąć.
- Muszą w końcu zrozumieć, że albo jesteśmy zjednoczoną Europą i mówimy jednym głosem, albo kierujemy się swoimi egoistycznymi interesami. Niech ci panowie w Europie Zachodniej w końcu się określą. Polska jest dla Obamy regionalnym sojusznikiem. Dowiedliśmy swojej lojalności na pustyni w Iraku i w górach Afganistanu. Francuzi niestety nie. Natomiast gdy Francja nie miała sił, by utrzymać Czad, Polska jej w tym pomogła. I dla Amerykanów, i dla Francuzów jesteśmy lojalnym sojusznikiem. Mamy prawo oczekiwać z ich strony dotrzymania zobowiązań. Amerykanie właśnie to zrobili. Teraz oczekujemy, że Francuzi również będą trzymali linię naszego rządu, bo nasz rząd podjął konkretną decyzję, jeśli chodzi o wsparcie dla Ukrainy i teraz trzeba się tego trzymać.
Rozmawiał Tomasz Walczak
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Super Expressu na e-mail