gen. Roman Polko

i

Autor: Piotr Blawicki gen. Roman Polko, były dowódca GROM i wiceszef BBN

Gen. Roman Polko: To dowód na bezsilność Putina

2016-05-30 8:25

- Prezydent Rosji mówi takie rzeczy na użytek wewnętrzny - gen. Roman Polko komentuje słowa Władimira Putina.

"Super Express": - Budowę tarczy antyrakietowej Władimir Putin skomentował tak: "Będziemy zmuszeni w odpowiedni sposób zareagować. I o ile wczoraj te części terytorium Rumunii nie wiedziały, co znaczy być na naszym celowniku, to dzisiaj będziemy musieli przedsięwziąć pewne środki, by zapewnić sobie bezpieczeństwo. Tak samo będzie w przypadku Polski". Powinniśmy poważnie potraktować groźby prezydenta Rosji?

Gen. Roman Polko: - Polska dyplomacja doskonale zna sposób funkcjonowania Rosji rządzonej przez Putina. Bez względu na to, czy w naszym kraju powstawałaby tarcza antyrakietowa, odbywałyby się manewry wojskowe, czy też te rzeczy nie miałyby miejsca, to Putin i tak realizowałby swoją politykę. A jest to agresywna polityka, która polega na zbrojeniach. Prezydent Rosji gra na tzw. politycznej poprawności Europy, ponieważ doskonale widzi, że jego mocna retoryka jest skuteczna. Nasilił swoje działania przed szczytem NATO i wyraźnie widać, że np. niemiecka dyplomacja robi już krok wstecz, stara się nie drażnić niedźwiedzia. Podobnie Węgrzy, Słowacy i Czesi mówią, że Putin nie jest problemem, tylko rozwiązaniem problemu.

- Co to oznacza dla Polski?

- To wszystko powoduje, że nasze bezpieczeństwo zmienia się wtedy, kiedy o nie zadbamy. To, że powstaje u nas tarcza antyrakietowa, że będą w Polsce rozmieszczane siły, że wreszcie odbędą się ćwiczenia na dużą skalę Anakonda - to wszystko nie pomniejsza naszego bezpieczeństwa, tylko je zwiększa. Głos Putina jest po prostu wyrazem bezsilności i niepokoju. Prezydent Rosji mówi takie rzeczy również na użytek wewnętrzny - chce pokazać Rosjanom, że w dalszym ciągu panuje nad sytuacją.

- Co państwo polskie powinno robić, by nie przegrać w tej grze z Putinem?

- W tej chwili najistotniejszym elementem jest dobra dyplomacja. Rzeczą, która najbardziej nam zagraża, jest brak spójności wewnątrz NATO. A ten brak jednolitości widać gołym okiem. Ćwiczenia Sojuszu czy jego rotacyjna obecność w naszym regionie Europy są głównie amerykańską inicjatywą. Dlatego, po pierwsze, musimy utrzymać to, co jest dobre w naszych relacjach ze Stanami Zjednoczonymi. Jednak biorąc pod uwagę zbliżające się wybory prezydenckie za oceanem, nie wiadomo, jak będzie w przyszłości. Donald Trump zapowiada trochę inne działania.

- Ktoś może nam pomóc oprócz Amerykanów?

- Powinniśmy skłonić naszych europejskich partnerów - przede wszystkim Niemcy - do realizacji art. 3, który mówi o budowaniu wspólnych zdolności obronnych. Niebezpieczne jest również dogadywanie się naszych zachodnich sąsiadów z Rosją ponad głowami innych sojuszników. I dotyczy to nie tylko projektu Nord Stream 2, ale również wielu innych obszarów. Musimy też przekonać naszych dobrych partnerów z Grupy Wyszehradzkiej do tego, żeby jednak przyjęli nasz punkt widzenia. Reasumując, musi być mniej retoryki, a więcej skutecznych działań.

- Czy od jakiegoś czasu nie mamy do czynienia z nowym wyścigiem zbrojeń?

- Rzeczywiście trwa taki ukryty wyścig zbrojeń. Ta spirala nakręca się, widać to doskonale. Aczkolwiek warto zauważyć, że Putin już od 2008 roku zaczął odbudowywać rosyjską armię. Konflikt z Gruzją pokazał mu, że wartość bojowa jego oddziałów jest kiepska, i zaczął pracować nad poprawą tego stanu rzeczy. Wówczas Europa nic nie robiła, przespała ten czas. Nie realizowaliśmy wspólnych ćwiczeń, a co najgorsze, zlikwidowaliśmy siły szybkiego reagowania. Szczyt w Newport odbudował je tylko na papierze. W rzeczywistości wciąż brakuje praktyki codziennych, wspólnych ćwiczeń, dzięki którym ten komponent byłby zdolny do działania.

Zobacz też: Konrad Szymański komentuje: Chcemy rozwiązać problem TK, ale nie za wszelką cenę

Nasi Partnerzy polecają