Gen. Roman Polko dla "Super Expressu". NATO to oportuniści?

2014-06-07 10:04

Gen. Romanem Polko o przemówieniu Baracka Obamy: "Mocne słowa, które jednoznacznie pokazały stanowisko Stanów Zjednoczonych. Tylko że w polityce liczy się to, by być skutecznym. Nawet najpiękniejsze słowa nie zmienią rzeczywistości..."

"Super Express": - Wystąpienie Baracka Obamy na placu Zamkowym zostało bardzo entuzjastycznie skomentowane przez media. Jak pańskim zdaniem odebrać można deklaracje Obamy?

Gen. Roman Polko: - To były mocne słowa, które jednoznacznie pokazały stanowisko Stanów Zjednoczonych. Tylko że w polityce liczy się to, by być skutecznym. Nawet najpiękniejsze słowa nie zmienią rzeczywistości. Osobiście wolałbym, żeby to nie amerykańska kompania w sile 100 żołnierzy przyjeżdżała ćwiczyć do Polski, tylko żeby przyjechały tu np. siły natychmiastowego reagowania NATO, w których USA mają istotny udział. To by pokazało naszą solidarność międzynarodową. Niestety tego się nie doczekaliśmy. NATO, mimo sygnałów ostrzegawczych, mimo ostrej retoryki, jest oportunistyczne w działaniach i przedkłada własne interesy krajów członkowskich nad spoistość i zwartość sojuszu.

- Minister Sikorski zwracał uwagę na potrzebę zmian lokalizacji baz NATO w Europie. Czy to jest możliwe?

- Rozmieszczenie baz, podobnie jak manewry NATO, które powinny odbywać się w Europie regularnie, pozostawiają wiele do życzenia. Na pewno takie działania przemówiłyby do Putina zdecydowanie mocniej niż najpiękniejsze słowa wygłaszane podczas ważnych uroczystości.

- Deklaracja prezydenta Komorowskiego o zwiększeniu wydatków na armię do 2 proc. PKB wpisuje się w półoficjalne głosy amerykańskich ekspertów bezpieczeństwa o konieczności zmiany polityki państw europejskich, które w razie zagrożenia oczekują pomocy anioła stróża zza oceanu.

- Wydaje się, że to przebudzenie musi w końcu nastąpić. Lepiej, żeby nastąpiło teraz, a nie wtedy, gdy już będzie za późno - kiedy Rosja będzie już mocno dyktowała również militarne warunki, gdy będzie silniejsza. Wzywanie Europy do zaprzestania degradowania własnej armii miało już miejsce przed wydarzeniami na Ukrainie. Czasami z dystansem i krytycznie podchodzi się do stanu naszej armii, ale kiedy oglądałem naszych europejskich partnerów, stan ich armii i jej wyposażenie, to muszę stwierdzić, że mamy do czynienia z bardzo poważnym problemem. Europę, jako samodzielny kontynent, powinno być stać na przejęcie odpowiedzialności za własne bezpieczeństwo. A tak naprawdę oczekujemy, że bronić nas będą Stany Zjednoczone, a my jeszcze będziemy kontestować ich politykę, tak jak to miało miejsce np. w przypadku Iraku. Powinniśmy wykorzystać element gry Putina do odbudowania sojuszu, do którego wstępowaliśmy - żeby był silny, zwarty i żeby miał jedną, spójną strategię. Teraz Putin działa wegług zasady dziel i rządź - dzieli państwa NATO i dzięki temu rządzi.

Zobacz: Tomasz Walczak: 4 czerwca, czyli Dzień Świstaka

- Gdy premier Cameron w czasie powitania z Putinem we Francji nie podał mu ręki, prezydent Francji nie miał już przed tym oporów. To wręcz symboliczne potwierdzenie braku spójności krajów NATO.

- Właśnie wykluczenie dyplomatyczne i towarzyskie, izolacja mogą przynieść efekty. To bardzo mocno uderzyło Putina. Ale cóż z tego, skoro zaraz znaleźli się nadgorliwcy, którzy wręcz bardzo wylewnie przywitali rosyjskiego prezydenta, by mu przywrócić dobry humor.

- Barack Obama zapowiedział dodatkowy miliard dolarów przeznaczonych na obronność flanki wschodniej NATO. Biorąc pod uwagę amerykański budżet wojskowy, nie jest to duża kwota.

- Odbieram to pozytywnie. Stany Zjednoczone od wielu lat wspierają Polskę, kształcą polskich oficerów. Tak naprawdę to amerykańska pomoc pozwoliła na rozwinięcie się naszych sił specjalnych, ich dowództwa. Miliard dolarów nie przełoży się na potężne zakupy, ale np. dla sił specjalnych może być jakimś zastrzykiem. Wierzę, że właśnie w ten nowoczesny rodzaj wojsk będą w dużej części zainwestowane te pieniądze.

Rozmawiał Mateusz Zardzewiały

ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Super Expressu na e-mail