W tekście "Piszcie dalej o latających chomikach" znęca się młodzież nad naszym artykułem o pewnej pani, która przyłapana na kradzieży powiedziała policji, że prawdziwym powodem jej przestępstwa jest krew rzekomego złodzieja, którą jej przetoczono. Tłumaczenie równie zabawne, jak młodzież z "Wyborczej".
Przeczytaj koniecznie: Sławomir Jastrzębowski: Histeria w sprawie Kwiatkowskiego
Co prawda "Super Express" w tym samym artykule wyraźnie dystansuje się od tak zwanej pamięci komórkowej, czyli teorii, która mogłaby pomóc złodziejce, a która nie zyskała poklasku w świecie nauki, ale co to obchodzi dziennikarza "Wyborczej", skoro można dołożyć konkurencji. Okłada więc autor "Super Express", imputując kłamliwie pisanie przez nas o jakichś... latających chomikach! Skąd mu się to wzięło? Pewnie znikąd, czyli z głowy. Dobrze, że młody redaktor coś tam zmyślił, coś pomieszał, może zrobi u siebie karierę? Dziennikarze z "Wyborczej" uwielbiają jednak moralizować. Czy mają do tego kompetencje, to sprawa otwarta. Część populacji uważa, że "Wyborcza" może moralizować, a część uspokaja swoje trzęsące się brzuchy.
Z rady młodzieży z ul. Czerskiej nie skorzystamy i nie będziemy dalej pisać o latających chomikach, bo nigdy o nich nie pisaliśmy. Ale udzielimy rady. Piszcie dalej Panowie Redaktorzy w "Gazecie Wyborczej" na przykład o "Dniach cipki" obszernie, jak robiliście to kilka miesięcy temu. Zapraszajcie dalej na "warsztaty waginalne" i "pogaduszki pochwy - czytanie polskich monologów waginy".
Patrz też: Sławomir Jastrzębowski: A Ty? Ty jak jeździsz?
Nie musicie też Panowie Redaktorzy, zmyślać, że "Super Express" napisał coś o jakichś latających chomikach, przecież możecie zmyślić jakąś aferę w Komendzie Głównej Policji. O tej ostatniej wyssanej z palca przez chyba trzy dni pisaliście, że prawdziwa, a potem pogrążyliście informatora, który Was biedaków okłamał... Piszcie, zresztą Panowie, o czym chcecie, ale od..., odczepcie się od porządnego, apolitycznego i niezatrudniającego hipokrytów "Super Expressu".