Gang karateków zabił byłego premiera. Nieznane ZDJĘCIA

2018-03-15 7:00

Przełom w sprawie zabójstwa byłego komunistycznego premiera Piotra Jaroszewicza (†83 l.) i jego żony Alicji (†67 l.)! Śledczy zatrzymali trzy osoby związane z tzw. gangiem karateków, czyli bandą brutali z Radomia. Wszyscy usłyszeli zarzuty zabójstwa, grozi im dożywocie. Według prokuratury mieli napaść na podwarszawski dom i bestialsko zamordować małżeństwo Jaroszewiczów. Zagadki nie udałoby się rozwikłać, gdyby nie informacje z innego śledztwa... Sprawa morderstwa Jaroszewiczów wróciła po serii artykułów "Super Expressu" oraz dziennikarskim śledztwie Tomasza Sekielskiego z Fokus TV

26 lat - tyle potrzebowała prokuratura, by rozwikłać jedną z najbardziej zagadkowych zbrodni. Były premier i jego żona zginęli w nocy z 31 sierpnia na 1 września 1992 r. w podwarszawskim Aninie. Jaroszewicz został uduszony na parterze domu, a skrępowane ciało zastrzelonej Alicji Solskiej znaleziono w łazience na piętrze. Mieszkanie było splądrowane, podejrzewano więc motyw rabunkowy. Ale zbrodnia przez lata obrosła w legendy, snuto coraz bardziej wydumane teorie, według których ktoś chciał się pozbyć premiera. Do tego doszły źle zabezpieczone ślady, źle wytypowani sprawcy, oskarżone niewinne osoby i znikające dowody. - W tej sprawie popełniono liczne błędy, co z kolei spowodowało błędne ukierunkowanie śledztwa - mówił wczoraj na konferencji minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro (47 l.).

Dzięki intensywnej pracy prokuratorów ustalono, że napadu rabunkowego na dom małżeństwa Jaroszewiczów dokonali: Dariusz S., Marcin B. oraz Robert S.

Wszyscy trzej znali się z sekcji karate działającej przy dawnej Wyższej Szkole Inżynierskiej w Radomiu. Na początku lat 90. działali w ramach zorganizowanej grupy przestępczej nazywanej gangiem karateków. Grupa ta zasłynęła wyjątkowo brutalnymi napadami na wille w całej Polsce. Według prokuratury zabójcy Jaroszewiczów doskonale wiedzieli, co znajduje się w ich willi, a do napadu szykowali się przez wiele miesięcy.

Zatrzymano ich dzięki zupełnie innej sprawie. W ostatnim czasie Centralne Biuro Śledcze Policji zatrzymało trzy osoby związane z porwaniami w Małopolsce. Wśród nich był Dariusz S., który nie dość, że przyznał się do porwania jednego z biznesmenów, to opowiedział o włamaniu do domu Jaroszewiczów. Powiedział też, z kim okradł i mordował polityka oraz jego żonę. - Przez ostatnie półtora miesiąca weryfikowaliśmy zgromadzony materiał dowodowy, porównywaliśmy go z aktami śledztwa. Zarzuty usłyszało trzech sprawców, z czego dwóch przyznało się do winy. Podali szczegóły, które nigdy nie pojawiały się w mediach, opisywali, jak dostali się do domu państwa Jaroszewiczów i jak się po nim poruszali. Wszystko wskazuje na to, że byli w miejscu zdarzenia i brali w nim udział - powiedział Rafał Babiński, szef Prokuratury Okręgowej w Krakowie.

Według śledczych podejrzani mieli zabić Jaroszewiczów, bo chcieli ich okraść. - Badane są jednak różne wersje. Często sprawcy ujawniają jedynie część prawdy... - powiedział Zbigniew Ziobro. - Mam przypuszczenia, że to było morderstwo na zlecenie. Ktoś tych ludzi wynajął - powiedział syn premiera, Andrzej Jaroszewicz w rozmowie z Wirtualną Polską.

Premier i dziennikarka

Piotr Jaroszewicz był premierem w PRL w latach 1970-1980. W 1981 r. decyzją Edwarda Gierka został usunięty z funkcji premiera oraz z Biura Politycznego KC PZPR. W stanie wojennym był internowany. Jego żona Alicja Solska to była dziennikarka "Trybuny Ludu". Jaroszewiczowie zostali zamordowani w niewyjaśnionych dotąd okolicznościach w nocy z 31 sierpnia na 1 września 1992 w swoim domu w Aninie. Sprawców ani motywu nie wykryto, proces domniemanych zabójców zakończył się uniewinnieniem.