Przeżyła Wołyń! Wstrząsająca historia pani Teodory

2025-07-13 22:30

11 lipca 1943 roku doszło do tragicznych zbrodni w historii Polski. Kampania czystek etnicznych przeprowadzona przez nacjonalistyczne oddziały Ukraińskiej Powstańczej Armii UPA i inne grupy zbrojne, kierowana była przeciwko ludności cywilnej. Mordowano całe rodziny, palono żywcem i torturowano. Pani Teodora na zawsze zapamięta ten głos, lekko przyciszony, ale zdecydowany: „Niech ktoś zabierze to dziecko” – usłyszała tamtego dnia. Poruszającą rozmowę z uczestniczką tamtejszych wydarzeń można obejrzeć na kanale Youtube „Super Expressu”.

Zeznania świadka ludobójstwa na Wołyniu. Historia pani Teodory.

i

Autor: Super Express / You Tube

82. rocznica Rzezi Wołyńskiej

Chociaż od tamtych wydarzeń minęło ponad 80 lat, dopiero teraz, w 2025 roku Sejm Rzeczypospolitej Polskiej ustanowił 11 lipca Narodowym Dniem Pamięci o Polakach – Ofiarach Ludobójstwa dokonanego przez OUN i UPA na ziemiach wschodnich II Rzeczypospolitej Polskiej. Zwieńczyło to ponad dwudziestoletnią batalię o oficjalne upamiętnienie jednej z najtragiczniejszych kart w historii, czyli Rzezi Wołyńskiej. 1 lipca 1943 roku to był dzień, kory odcisnął trwałe piętno na pani Teodorze. – To zostało we mnie, w mojej pamięci. Ja przeżyłam tam straszną tragedię, nieprawdopodobną. Nawet jak to mówię, jak wspominam ten temat, to dostaję dreszczy. Włos mi się jeży na ciele, bo to było dla mnie zawsze głębokim przeżyciem – mówi uczestniczka tamtejszych wydarzeń na antenie „SE”.

– Pojechaliśmy do kościoła, w domu została mama, dwie siostry i kuzyn. Do kościoła pojechał mój ojciec, dziadek, babcia i ja. Siedziałam w ławce po lewej stronie. Podczas gdy ksiądz odprawiał mszę, w kościele zrobił się szum. Ludzie zaczęli szemrać, rozmawiać między sobą. Zaczęło się robić coraz głośniej i nie wiedziałam o co chodzi. Ale wreszcie zaczęły padać słowa, że Ukraińscy otoczyli Kościół dookoła. Słychać było krzyki, ludzie zaczęli się chować. Część ludzi próbowała uciekać na chór, część chciała wychodzić z kościoła, ale padł strzał więc zaczęli wracać z powrotem. A mój tata wziął mnie na ręce, podszedł do głównego ołtarza. Ukląkł z prawej strony na stopień i zaczął się modlić. Ja natomiast stałam przy Tatusiu i tupałam nogami – mówi pani Teodora.

Sekundy od śmierci

„Uciekajmy Tatusiu, uciekajmy” – krzyczała.

Nie wiem czy to z drzwi, czy z okna, bo nie pamiętam, żeby był jakiś brzdęk szyby… Nie wiem skąd był ten strzał. (…) Został ranny w brzuch i upadł razem ze mną, więc podniosłam się, stanęłam obok, a Tatuś na wznak leżał i jęczał, a potem zwrócił się do tych, którzy tam byli – „Ludzie dobijcie mnie”. Bo wiedział, że jak wejdą Ukraińcy, na pewno kuli będą żałować, tylko nie wiadomo w jaki sposób… – opowiada.

Pani Teodora na zawsze zapamięta ten głos, lekko przyciszony, ale zdecydowany: „Niech ktoś zabierze to dziecko”.W moją stronę leciała strużka kwi, zaczęłam się cofać. I bardzo płakałam wtedy. Nie wiem kto, ale ktoś nagle, nie wiem w jaki sposób – odciągnął mnie. Znalazłam się nagle na strychu… – relacjonuje bohaterka reportażu.

Sonda
Czy ukraińskie władze powinny przeprosić Polaków za rzeź wołyńską?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki