Wiesław Gałązka

i

Autor: archiwum prywatne

Gałązka: Politycy jak chłopi pańszczyźniani

2015-10-31 3:00

Ekspert ds. wizerunku, Wiesław Gałązka w rozmowie z Super Expressem: "Super Express": - Jarosław Kaczyński, zdaniem wielu, pokazał swój geniusz polityczny, wygrywając w cuglach niedzielne wybory parlamentarne. Tę tezę najgłośniej i najgorliwiej głosi Jacek Kurski. Trochę nie dziwi, bo puka cały czas do PiS, ale drzwi prezes trzyma zamknięte. To chyba pokazuje, że prezes Kaczyński jest też geniuszem sadyzmu, bo ile by się Kurski nie płaszczył, nie chce mu wybaczyć. Wiesław Gałązka: - Wiele lat temu Jacek Kurski przestał być poważnym politykiem i wstąpił na drogę groteski. Nie można mu odmówić inteligencji, błyskotliwości czy poczucia humoru, ale chyba przeliczył się w kalkulacjach dotyczących jego kariery. W tym momencie nawet bym się z niego nie śmiał. Jest mi po prostu żal. Kurski to potencjał intelektualny, który został odsunięty na bok, a niewątpliwie PiS, chcąc skorzystać z jego usług, na pewno by na tym zyskał.

- Myśli pan, że sobie wychodzi powrót do PiS? W wywiadzie dla Moniki Olejnik już takie peany na cześć Jarosława Kaczyńskiego i Antoniego Macierewicza głosił, że tylko ktoś bardzo okrutny nie doceniłby jego wysiłków.

- W nauce lizusostwo nazywamy ingracjacją. Lepiej jest być mistrzem ingracjacji niż super "dupolizem". I rzeczywiście Jacek Kurski takim mistrzem ingracjacji jest. Jarosław Kaczyński na pewno ma z tego uciechę. Ci, którzy go znają, mówią, że jest człowiekiem niezwykle dowcipnym i lubi sobie pożartować. Mówi się też, że prezes PiS potrafi wybaczać, czego dowody nawet w ostatnich miesiącach mieliśmy. Jest więc nadzieja dla Jacka Kurskiego.

- Mamy takiego Adama Bielana. On aż tak się poniżać nie musiał. Prezes dosyć szybko mu wybaczył, a nawet nakręcił z nim sympatyczny spot wyborczy. Tu chodzi o zwykłą łaskę i niełaskę Jarosława Kaczyńskiego?

- Gdybyśmy przeanalizowali wcześniejsze wypowiedzi Jacka Kurskiego, mogłoby się okazać, że poruszył on jakąś wrażliwą strunę, której Jarosław Kaczyński nie może mu zapomnieć. Nie słyszałem natomiast z ust Adama Bielana złośliwości pod adresem prezesa PiS. Być może dlatego szybciej wrócił do łask. A Jacek Kurski potrafi dorzucić do pieca i może dlatego jeszcze musi poczekać w pisowskim czyśćcu, by był przestrogą dla innych.

- Lepszą taką przestrogą byłby chyba Zbigniew Ziobro. Jak zauważył kiedyś Adam Hofman - człowiek, których chciał być delfinem, a został leszczem. To on miał ambicje wysadzić Kaczyńskiego z siodła, a jednak trafił na listy PiS.

- Między Kurskim a Ziobrą jest pewna różnica. Moim zdaniem pan Kurski jest bardziej inteligentny niż pan Ziobro i mniej podatny na manipulacje. Pewnie wykonałby polecenia prezesa, ale prezes wiedziałby, że Kurski rozumie jego intencje. Zbigniew Ziobro, jak się wydaje, bardziej bezkrytycznie podchodzi do władzy Jarosława Kaczyńskiego.

- Zbigniew Ziobro wygląda trochę jak palacz, który rozstał się z nałogiem i wszystkich nawraca na niepalenie. W stosunku do Kaczyńskiego objawia syndrom neofity.

- Ma pan rację. Nie można tego powiedzieć o panu Kurskim, u którego widać jednak poczucie własnej wartości i świadomość udziału w grze. Tę świadomość Jarosław Kaczyński, zdaje się, dostrzega.

- To przytulanie się do zwycięskiego Jarosława Kaczyńskiego trąci trochę brakiem godności. Godność jest obcym pojęciem dla polityka?

- Przeglądałem kiedyś encyklopedię z czasów komuny, gdzie było hasło "honorarium", ale nie było "honoru". Nie wiem, jak jest teraz, ale znajdziemy wiele grup zawodowych, którym takie pojęcia jak "godność" i "honor" są raczej obce. Taką grupą są politycy. Jasne, że dobrze być człowiekiem honorowym, ale w polityce chyba minął już czas mężów stanu, bo trudno jest doszukać się takich osobowości.

- Są socjologowie, którzy mówią, że na polskim rynku pracy relacje zwierzchnik - podwładny mają charakter pańszczyźniany. Casus Kurskiego czy Ziobry pokazuje, że dziedzictwo folwarku ma się dobrze również w polityce?

- W polityce jest jeszcze gorzej. Wystarczy nie umieścić kogoś na liście, żeby złamać czyjąś karierę. Nie mamy w niej do czynienia z wielkimi osobowościami. Często są to tak nieudolne postaci, że poza Sejmem nie udałoby się im zarobić nawet równowartości diety poselskiej. Zasada BMW - bierni, mierni, ale wierni - ma się więc dobrze.

Zobacz również: Wiktor Świetlik: Freud dla ubogich

Nasi Partnerzy polecają