- Na czym polega to "rażące naruszenie"?
- Sąd Okręgowy w Krakowie błędnie przyjął założenie, że przeszkodą w wydaniu oskarżonego, Romana Polańskiego, jest fakt, że zarzucane mu przestępstwa uległy przedawnieniu na terenie Polski. Tymczasem nie doszło do przedawnienia karalności tych czynów na terenie Stanów Zjednoczonych. Dlatego też - w zgodzie z obowiązującą nas umową ekstradycyjną - oskarżony powinien zostać wydany i przekazany Stanom Zjednoczonym.
- Jednak w wyroku z 30 października krakowski sąd uznał również, że kara, która groziła Romanowi Polańskiemu, została już wykonana. Jak się domyślam, chodzi tu o 42 dni, które reżyser spędził w amerykańskim więzieniu oraz areszt domowy w Szwajcarii. Jak Zbigniew Ziobro ustosunkowuje się do tego, kara została odbyta?
- W ocenie prokuratora generalnego sąd błędnie przyjął, że Roman Polański poniósł już konsekwencje swoich czynów i odbył ewentualną karę, spędzając 42 dni w więzieniu w Stanach Zjednoczonych oraz będąc tymczasowo aresztowany w Szwajcarii, gdzie oskarżony został zatrzymany. Należy zwrócić uwagę, że aresztowanie Romana Polańskiego w Szwajcarii było tylko następstwem jego ucieczki przed amerykańskim wymiarem sprawiedliwości. To nie była kara za przestępstwo, o które reżyser został oskarżony.
- Dlaczego decyzja o skierowaniu kasacji zapadła akurat teraz?
- Ta decyzja wynika z faktu, że minister Ziobro uznał za zasadne działania podjęte przez swojego poprzednika, prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta. To Andrzej Seremet w grudniu 2015 roku zwrócił się do Prokuratury Okręgowej w Krakowie o przekazanie akt sprawy dotyczącej ekstradycji Romana Polańskiego. Polecił on zbadanie tych akt pod kątem zaskarżenia orzeczenia Sądu Okręgowego w Krakowie. Prokurator generalny Zbigniew Ziobro, kontynuując działania swojego poprzednika, po wnikliwej analizie tej sprawy podzielił jego wątpliwości. W efekcie korzystając ze swoich uprawień, skierował kasację do Sądu Najwyższego.