Oto fucha marzenie! Nie dość, że europosłowie zarabiają ponad 50 tysięcy złotych miesięcznie, to jeszcze każdy rok pełnienia mandatu w Parlamencie Europejskim to dla nich około 1150 złotych emerytury. Po pełnej kadencji polski europoseł ma zagwarantowane świadczenie w wysokości ponad 5700 złotych! Do tego nie muszą czekać na ukończenie 65 czy 67 lat, by otrzymywać te pieniądze. "Po ukończeniu 63. roku życia posłowie mają prawo do emerytury. Emerytury wypłacane będą z budżetu PE" - czytamy na stronie PE. W dodatku szczęśliwcy, którym uda się zaliczyć dwie kadencje, mogą liczyć na blisko 12 tys. zł emerytury, a po trzech - na blisko 18 tys. zł. Taka praca to marzenie.
A jak pracują nasi politycy w Brukseli? Na przykład europosłowie Janusz Korwin-Mikke (74 l.) czy Michał Boni (62 l.) od początku kadencji opuścili po około 700 głosowań.
Co mają powiedzieć zwykli Polacy, którzy przepracowali całe życie, a teraz otrzymują głodowe świadczenia? -- Co to za europejska uczciwość, skoro ja po 40 latach pracy mam 970 złotych, a taki europarlamentarzysta dostanie po swojej kadencji ponad 5 tysięcy złotych? Ja żeby lepiej słyszeć, musiałem sobie kupić aparat słuchowy na raty, a taki poseł o nic się nie będzie martwił. Ciągle zaciskam pasa, by wystarczyło na leki. Niedługo dojdzie do tego, że nie będę miał co włożyć do garnka - kwituje Zdzisław Mularski (75 l.), emeryt z Przywór (woj. mazowieckie).
Zobacz: Sikorski KPIĄCO o pozycji Kaczyńskiego w Europie i konieczności wprowadzenia waluty Euro w Polsce