Borys: Europa powinna zareagować

2010-02-15 4:00

Najnowsze represje wobec opozycji oraz mniejszości polskiej na Białorusi i zmianę stanowiska rządu Donalda Tuska wobec reżimu Łukaszenki komentuje Andżelika Borys.

"Super Express": - Jak naprawdę wygląda dziś sytuacja Polaków na Białorusi?

Andżelika Borys: - Uległa zdecydowanemu pogorszeniu. Powtórzył się scenariusz z 2005 roku, kiedy władze przejęły Dom Polski w Grodnie. Tydzień temu przejęto kolejny, w Iwińcu. Zlikwidowano też szkołę polską w Grodnie. Prowadziła ją spółka Polonika, którą ukarano karą 40 tys. dolarów. Trzeba podkreślić, że na Białorusi to rekord. Kwota, jaką wcześniej nie ukarano chyba nikogo. Oprócz tych represji mamy też pewną "normę". Oznacza to zatrzymywanie, przesłuchiwanie i przetrzymywanie działaczy przez milicję. Na nauczycieli języka polskiego, działaczy i animatorów kultury wywierana jest presja. Aresztowano też dziennikarza stacji Biełsat, nadającej z terytorium Polski dla Białorusinów...

Przeczytaj koniecznie: Millinkiewicz: Zobaczymy, czy polski rząd był twardy

- Dlaczego represje nasiliły się teraz?

- Nie pierwszy raz nie widzę żadnej logiki w działaniach władz białoruskich. Być może liczą na to, że w chwili, w której usiłują dogadać się z Europą, nie będzie żadnej reakcji na te działania. Jej brak może ich jednak zachęcić do zaostrzenia kursu. Obawiam się tego.

- Podczas wizyty w Warszawie minister spraw zagranicznych Białorusi Siarhiej Martynau stwierdził, że nie ma niczego złego w stosunkach z mniejszością polską.

- To część ich taktyki. Urzędnicy reżimu powtarzają to od pięciu lat. Nic się nie dzieje, wszystko jest w porządku. Skąd biorą się jednak działania sędziów, prokuratorów, służb specjalnych bądź milicji? Polityk na tym szczeblu nie powinien udawać, że nie wie o inwigilacji, prześladowaniach, aresztowaniach.


- Rząd Donalda Tuska od pewnego czasu prowadził politykę ocieplenia stosunków z reżimem Łukaszenki. Tymczasem na Białorusi doszło do zaostrzenia represji. Czy to był błąd?

- Nie jestem politykiem i nie chcę tego oceniać. Mogę tylko konstatować fakty, a te są nieubłagane. Oczywiście jako obywatele Białorusi jesteśmy zdecydowanie za normalizacją stosunków z wszystkimi krajami UE. Nie widzę jednak żadnej przesłanki świadczącej o tym, że władze w Mińsku chcą cywilizować tę rzeczywistość. Do czego zmierzać ma polityka reżimu, który z jednej strony prowadzi dialog z Warszawą i Brukselą, a z drugiej coraz bardziej dokręca śrubę represji wobec mniejszości polskiej? Nie wchodząc w ocenę działań Warszawy, można się zastanowić, czy ten dialog w ogóle może mieć miejsce? Czy po drugiej stronie jest ktoś, z kim można rozmawiać?

- A nie ma z kim?

- Na razie nie ma. Trudno prowadzić dialog z władzami, które odmiennie niż cały cywilizowany świat definiują słowo normalność. 5 tys. członków naszej organizacji podpisało apel do prezydenta Łukaszenki. Zwróciliśmy się w nim o legalizację Związku Polaków. Apelowaliśmy właśnie o normalizację. Było to wystąpienie lojalne, legalistyczne. Nie dostaliśmy jednak odpowiedzi na piśmie. Odpowiedzią czynną były aresztowania i wzrost represji.

- W 2005 roku po podobnych krokach białoruskich władz zamrożono kontakty i wprowadzono symboliczne reperkusje dyplomatyczne. Wygląda na to, że było to dalece niewystarczające.

- Na to pytanie możemy sobie odpowiedzieć wszyscy, obserwując dzisiejsze owoce tych działań.

- Ma pani wystąpić w Parlamencie Europejskim. Zasugeruje pani jakieś kroki ze strony Brukseli?

- Powstrzymam się od sugestii i przekażę fakty. W sytuacji, w której Białoruś deklaruje chęć podjęcia dialogu i rozmowy z krajami europejskimi, powinna przestrzegać podstawowych standardów demokracji. Tymczasem choćby proces spółki Polonika był tak naprawdę ciosem w całą mniejszość. Bez tej firmy nie moglibyśmy działać jako Związek. Znaleźli w niej pracę ludzie, których wyrzucano z pracy w 2005 roku. Jej głównym celem było nauczanie języka polskiego. Przed sądem odmówiono mi prawa do adwokata i wskazania świadków obrony. W ciągu jednego dnia przeprowadzono ekspresowo trzy procesy sądowe. To jest właśnie poziom standardów obecnych władz Białorusi.

Andżelika Borys

Przewodnicząca Związku Polaków na Białorusi