Parada Równości w Warszawie

i

Autor: pixabay.com, zdjęcie ilustracyjne Parada Równości w Warszawie

Eliza Olczyk o konsekwencjach parady równości: Wpychanie PO w lewicowość służy PiS

2019-06-10 10:30

Rafał Trzaskowski myśli już o byciu prezydentem Polski i wypromowaniu się na prezydenturze Warszawy. Nie wiem jednak, czy nie poszedł za daleko we wpychanie PO w lewicowy narożnik, tracąc centrum, które może pójść z PiS, albo zostać w domu. Trzaskowski, nawet jeżeli gra na kryzys własnej formacji, nie może przesadzić. Zbyt osłabiona Platforma Schetyny może osłabić i jego.

„Super Express”: – PiS i prawicowe media bardzo mocno podkreślają zagrożenie ze strony środowisk LGBT (przy okazji Parady Równości). Podkreślają też zagrożenie „nowym rozbiorem” po 21 postulatach samorządowców związanych z opozycją. Czy aż tak ostra narracja nie jest powtórzeniem błędu, który popełniła kiedyś opozycja, mówiąc o końcu demokracji i wolności w związku z rządami PiS?
Eliza Olczyk: – To są dwie różne rzeczy. Sprawa Parady Równości jest tylko kontynuacją wątku z kampanii europejskiej, który się sprawdził. Pozwoliło to wepchnąć Platformę do światopoglądowo lewicowego narożnika. Po parodii mszy szybko zareagował episkopat. To coś, co urazi nawet wielu katolików i PiS może na tym znów zyskać.

– Aktywność polityków w paradzie to ich błąd?
– Trochę błąd, ale przypuszczam, że Rafał Trzaskowski myśli już o byciu prezydentem Polski i wypromowaniu się na prezydenturze Warszawy. Nie wiem jednak, czy nie poszedł za daleko we wpychanie PO w lewicowy narożnik, tracąc centrum, które może pójść z PiS, albo zostać w domu. Trzaskowski, nawet jeżeli gra na kryzys własnej formacji, nie może przesadzić. Zbyt osłabiona Platforma Schetyny może osłabić i jego.
– Sprawa samorządowego „rozbioru Polski” to co innego?
– Tak. Pomysł na decentralizację opisywany jako „rozbicie dzielnicowe” jest bardziej skomplikowany i trudniej wytłumaczyć, o co w tym chodzi. Także co ma w tym oburzać. Tu wyborcy muszą brać trochę na wiarę i ci, którzy wierzą PiS, pójdą w jedną stronę, ci, którzy wierzą opozycji, w drugą. Ci pomiędzy nie zareagują. Tu akurat chodzi raczej o mobilizację własnych wyborców. I choć na pewno w postulatach samorządowców są postulaty kontrowersyjne, ale w tak hasłowej wojnie politycznej nie da się tego wyjaśnić.
Rozmawiał Mirosław Skowron