Tego zdania jest prof. Krzysztof Simon (68 l.), kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu. Będący jedną z twarzy walki z groźnym wirusem lekarz przekonuje, że podawana liczba zakażeń może być mocno zaniżona. I podaje przerażającą diagnozę: możemy znać zaledwie 1/5 ogólnej liczby zakażeń.
– Przecież obecnie są głównie zakażenia objawowe, kliniczne. To znaczy ok. 20 proc. realnej zapadalności dziennej. To wynika ze statystyk światowych – mówi nam.
Upraszczając, można powiedzieć, że przy ponad 760 potwierdzonych przypadkach (dane z wczoraj) realna skala sięga… ponad 3800 zakażeń dziennie!
– Większość wirusologów i zakaźników uważa, że już dawno przekroczyliśmy 1000 przypadków dziennie, tylko one nie są rozpoznane – dodaje Simon.
Na razie oscyluje ona poniżej 900 przypadków. A co, jeśli pójdzie znacząco w górę?
– Jak będzie 1000 przypadków, to wtedy przejmą się wszyscy – mówi „Super Expressowi” prof. Włodzimierz Gut (68 l.) z Państwowego Zakładu Higieny. I dodaje, że „ludziom trzeba przypomnieć, że COVID-19 istnieje”. Jak? Np. mocniej egzekwując kary za nienoszenie maseczek i nieprzestrzeganie dystansu.