Iwańczuk to dobra znajoma ministra Jurgiela. Oboje znają się jeszcze z Białegostoku, oboje pochodzą właśnie z tej miejscowości. W resorcie Iwańczuk pojawiła się w lutym ub. roku. Najpierw objęła stanowisko dyrektora biura administracyjno-gospodarczego. A 28 czerwca została dyrektorem generalnym resortu. To najważniejsza funkcja wśród urzędników w służbie cywilnej, zapewniająca ciągłość i warunki działania urzędu.
W tym samym czasie przeciwko Iwańczuk toczyła się już sprawa w sądzie. Prywatny akt oskarżenia złożył były dyrektor PIG Jerzy N. Sprawa dotyczyła poprzedniego miejsca pracy Iwańczuk, a dyrektor uważał, że urzędniczka go pomówiła. 30 czerwca ub. roku zapadł w tej sprawie wyrok. - Sylwia I. została uznana za winną pomówienia dyrektora Instytutu o prześladowanie jej w pracy i w godzinach poza pracą, co skutkowało odwołaniem dyrektora z zajmowanego stanowiska. Została skazana na grzywnę 10 tys. zł i zapłatę 500 zł na Polski Czerwony Krzyż. Wyrok uprawomocnił się 5 grudnia 2016 r. - informuje nas Ewa Leszczyńska-Furtak, rzecznik prasowy ds. karnych Sądu Okręgowego w Warszawie.
Dlaczego więc urzędniczka z prawomocnym wyrokiem pełni tak odpowiedzialną funkcję w resorcie? - W momencie zatrudnienia pani Iwańczuk nie było przeszkód prawnych. Minister został poinformowany o prawomocnym wyroku przez Szefa Służby Cywilnej w drugiej połowie stycznia. Obecnie pani dyrektor przebywa na urlopie, ale po powrocie minister podejmie stosowne decyzje w tej sprawie - zapewnia nas Małgorzata Książyk, szefowa biura prasowego resortu rolnictwa. Lepiej późno niż wcale?
Zobacz także: "Masa" CHWALI PiS! "Dzięki Ziobrze coś drgnęło..."