To typowa i jakże częsta zasada autorytetów oralnych. Ba, im bardziej taki autorytet poucza, gromi i piętnuje niewłaściwe zachowania innych, tym większym jest ornitologiem. Radek Sikorski już dawno powinien otrzymać tytuł profesora belwederskiego z ornitologii. Nie wiem, dlaczego pan prezydent ociąga się z nominacją. Zapewne dostrzega w obecnym marszałku zbyt dużą konkurencję ornitologiczną. To może być dla nas bolesne, bo niespełniony Sikorski z jeszcze większą gorliwością będzie pouczał i piętnował. Tylko on za 14 tys. zł może w ośrodku MON w Helenowie wyprawić uroczystość imieninową dla pułku gości. Z dumą ornitologa Sikorski wykazał, że można się bawić, zajadając słone paluszki i wypijając butelkę wina. Wkrótce marszałek nakaże posłom rozliczać kilometrówkę z dokładnością do 5 m. Na taki pomysł może wpaść tylko człowiek, który w ciągu roku pokonuje swoim prywatnym samochodem więcej kilometrów niż warszawski taksówkarz. Ornitolodzy są wszędzie, nie tylko w polityce. Potwierdziła to niedawno Dorota Zawadzka, najwyższy autorytet oralny pedagogiki, jak się okazało - niepraktykujący. Kobieta, która od lat w telewizji dla lemingów uczy, jak wychować dziecko, okazała się klasycznym ornitologiem. Otóż jej synowie, by uchronić się przed tyranią pedagogiczną matki, po rozwodzie rodziców schronili się u ojca. To, rzecz jasna, dobrze o nich świadczy, bo wystarczy kilka minut oglądać Zawadzką w telewizji, by mieć jej dość. To, że w Polsce nie ma mordów pedagogów, świadczy tylko o nadzwyczajnej łagodności i tolerancji Polaków dla agresywnej głupoty. Jeden z synów słynnej superniani nie zrozumiał akcji "kocham, więc nie biję" i postanowił siłą wyegzekwować kochanie z byłą narzeczoną.
Zobacz: TYLKO U NAS. Spowiedź generała Kiszczaka: To ja miałem zostać prezydentem
Nie przeszkadza to Dorocie Zawadzkiej deklarować, że synów wychowała wzorowo i że nie wierzy w próbę gwałtu jednego z nich. Cóż pozostaje ornitologowi pedagogicznemu, jak zaprzeczać, by dalej zarabiać jako superniania. Ostrzegam przed świętami wszystkich Czytelników SE, by uważali na grasujących, zwłaszcza w telewizji, ornitologów. Przed świętami Bożego Narodzenia czeka nas plaga autorytetów oralnych, takich jak Zawadzka, Sikorski, a i prezydent Komorowski także nie odpuści, by ulżyć sobie. Co prawda przesłuchiwany jako świadek w procesie zbrodniarza antypomunistycznego Wojciecha Sumlińskiego objawił się jako pierwszy ornitolog kraju, do tego dotknięty chorobą Alzheimera. Komorowski nie pamiętał niczego, co mogłoby mu zaszkodzić w przyszłej kampanii wyborczej. Pierwszy obywatel cierpi na taką amnezję, która przeciętnemu obywatelowi nie pozwoliłaby na prowadzenie kiosku Ruchu. Na szczęście tylko telewizja Republika, dzięki sprytowi Michała Rachonia, pokazała męczarnie sądowe Komorowskiego. Telewizje reżimowe, które dostały akredytację, zrezygnowały z korespondencji na żywo bolesnych ataków amnezji świadka Komorowskiego. Dzięki temu dyktatura ornitologów rządzących została znowu uratowana.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail