Donald Tusk uznał, że Giertych w przeciwieństwie do Durczoka nie powinien jeszcze kończyć. „Tak serio, to przez ostatnie lata najcelniej trafiał w słabe punkty obozu władzy i jej lidera” - napisał na Twitterze król Europy, dodając: „Mieliby z nim urwanie głowy”.
Pracując w tabloidzie też, tak na serio, zdecydowanie popieram start z list opozycji Romana Giertycha. Jeszcze bardziej poparłbym start Kazia Marcinkiewicza, Ryszarda Petru i wielu innych, barwnych postaci, o których tabloidy chętnie by się rozpisywały. I co tam samego Giertycha. Platforma Obywatelska powinna pójść dalej i wraz z Giertychem przywrócić polskiej polityce cały ten atlas wad wrodzonych, który wskrzesił do życia Giertych przez reaktywację Młodzieży Wszechpolskiej i nie tylko. Kilku w miarę jeszcze młodych, dziarskich chłopców w szeregach opozycji będzie na kampanię i kilka wieców jak znalazł. I dopiero z nimi ile to by było urwania głowy!
I druga sprawa – zaskoczyły mnie jednak kolejne wypowiedzi o LGBT (abp Jędraszewski o „tęczowej zarazie”). A jeszcze bardziej cenzurowanie innych wypowiedzi w tej sprawie (red. naczelny „Do Rzeczy” Paweł Lisicki zdjęty z YouTube) oraz wezwania do „zakazania księżom wypowiadania takich rzeczy”.
Zaprawdę powiadam wam, wolność słowa jest większą wartością niż to, czy ktoś poczuje się nią dotknięty. O tym, czy coś jest wyraźnie obraźliwe, nie powinien jednak decydować w jednych sprawach byle dupek z Facebooka lub YouTuba, a w sprawach innych (jak obraza uczuć religijnych) kolejny dupek z prawicowych mediów. Powtarzam to do znudzenia, ale jak widać nigdy za mało - o tym, czy zostały przekroczone granice obrazy musi decydować sąd. I jeżeli ktoś z LGBT czuje się dotknięty „zarazą”, a któryś katolik waginą przy Matce Boskiej, niech składa pozew. Śmiało. Mecenasów, którzy chcą na tym zarobić (ze wspomnianym mecenasem wypychanym przez Tuska do parlamentu na czele) nie brakuje.