Przy ważnych wydarzenia międzynarodowych, a do takich bez wątpienia zalicza się sesja Zgromadzenia Ogólnego ONZ, wszystko powinno być zapięte na ostatni guzik. Niestety praktyka często okazuje się zupełnie inna. Tym razem ofiarą bałaganu padł Andrzej Duda, który tuż przed spotkaniem z premierem Izraela Benjaminem Netanjahu musiał przez dwie minuty czekać na wejście do sali. Rozmówca w tym czasie był już w środku. Gdy polska delegacja usłyszała komunikat o braku dostępności sali, jej przedstawiciele oddalili się od drzwi.
Na szczęście po chwili polski prezydent spotkał się z izraelskim premierem. Jak relacjonował minister Krzysztof Szczerski, tematem rozmowy był stan stosunków dwustronnych i sytuacji na Bliskim Wschodzie. Mowa była o współpracy gospodarczej, a także o "potencjalnych zakresach kooperacji w kwestiach wojskowych, w tym technologii i sprzętu"