"Super Express": - Czy w rozmowie wyemitowanej przez TVN minister Drzewiecki odkrył, co tak naprawdę myśli?
Jacek Santorski: - Moim zdaniem wcale się nie obnażył. Obnażył tylko mechanizm populizmu. Dla psychologa prosty i czytelny. Były minister jest w tym przypadku modelowym przykładem działania polityka populistycznego. Istnieje wzór uproszczonej komunikacji społecznej, który sprowadza się do trzech pozycji: wybawicieli, ofiar i prześladowców. Mam takie poczucie, że wielu polityków, kiedy popada w tarapaty, wchodzi właśnie w rolę ofiar. Mają nadzieję, że opinia publiczna potraktuje ich łagodniej ze względu na prześladowcę, którego wyraźnie wskazują.
Patrz też: Drzewiecki w USA gardzi Polską - Miro! Nie wracaj do kraju!
- Oglądając to, odniosłem wrażenie, że raczej puściły mu nerwy i powiedział, co mu leży na duszy. Czy mógł to zaplanować?
- Odniosłem inne wrażenie. To mógł być kolejny, konsekwentny akt działalności populistycznego polityka. Przedtem ratował, budował stadiony i orliki, którymi się chwali. Ponieważ jako wybawiciel przestał się realizować, wchodzi w rolę ofiary. Skarży się: "matkę mi zabili", "polityka jest chora", "kraj jest dziki". Nie wiem oczywiście, na ile był to jego odruch charakterologiczny, a na ile przemyślany element kampanii. Wiele neurotycznych osobowości ma taką skłonność, że kiedy zaczyna być źle, przyjmuje właśnie rolę ofiary.
- W polskiej polityce to chyba częsty schemat?
- Zbyt częsty. Polityk stosujący taki uproszczony PR zazwyczaj zaczyna od roli wybawiciela. Wskazuje na prześladujący nas układ, system bądź ludzi. Zapowiada, że nas uratuje, wszystko naprawi. Później bardzo szybko wchodzi w rolę prześladowcy, gdyż zaczyna robić porządki, prowadzić jakąś grę polityczną. Po odegraniu tych dwóch ról ma jeszcze szansę przetrwania w roli ofiary. Dopiero jak przejdzie i zużyje wszystkie trzy role trójkąta dramatycznego, wszystko się kończy. Taka jest cena za populizm. Najlepiej pokazuje to przykład Samoobrony. Wpisuje się w to też przypadek Drzewieckiego.
Patrz też: Sebastian Karpiniuk: Słowa Drzewieckiego zaszkodziły Platformie
- Na jak długą metę może to być skuteczne? Drzewiecki kończy wywiad zapowiedzią, że nikomu nic do tego, z kim się przyjaźni i będzie robił, co chce. Nie przeszarżował?
- Zły pieniądz wypiera dobry pieniądz, zaś populizm wypiera uczciwą komunikację. Drzewiecki nie przeszarżował, gdyż może to przedłużyć jego żywot polityczny. Populizm polega właśnie na jeżdżeniu po bandzie. We wszystkich ugrupowaniach. W prawyborach PO też mamy Radka Sikorskiego grającego populizmem i hasłami o "byłym prezydencie", a z drugiej strony Bronisława Komorowskiego, który próbuje działać pozapopulistycznie. Gdy minister Ziobro przestał realizować się w roli prześladowcy, bardzo szybko wszedł w rolę ofiary spisku mediów. W niedojrzałych społeczeństwach populizm wygrywa. Los Samoobrony pokazuje jednak, że Polacy mają jednak szansę na to się uodpornić.
Jacek Santorski
Wykładowca psychologii społecznej i psychologii biznesu, pionier psychoterapii w Polsce, wydawca