Zapraszamy do czytania felietonu Łukasza Warzechy, któremu jak zawsze nie umykają najważniejsze wydarzenia polityczne.
„Dramat Donalda Tuska (64 l.): połapał się, że kieruje bandą błaznów” – tak mógłby brzmieć klasyczny tabloidowy tytuł tekstu po oświadczeniu przewodniczącego PO w sprawie sytuacji na polsko-białoruskiej granicy, wygłoszonym zaledwie dzień po brawurowym rajdzie posła Koalicji Obywatelskiej Franciszka (zwanego Frankiem) Sterczewskiego.
Spróbujcie się państwo postawić w sytuacji byłego szefa Rady Europejskiej. Wracają państwo do Polski, przejmują swoją dawną partię i wkrótce potem dzieje się na granicy to, co widzimy. Mają państwo świadomość, że zdecydowana większość opinii publicznej – w tym wyborców, których chcą państwo utrzymać lub pozyskać – nie jest wprawdzie nastawiona entuzjastycznie do władzy, ale do przyjmowania imigrantów entuzjazmu ma jeszcze mniej. Myślą więc państwo, jak by tutaj ugryźć problem, żeby nikogo nie zrazić.
I wtedy właśnie najpierw zza waszych pleców wkraczają na widownię panowie Szczerba i Joński ze swoimi śpiworami i czym tam jeszcze, pojawia się pani poseł Jachira, a później – niczym Forest Gump – wybiega poseł Sterczewski ze swoją niebieską torbą i robi Benny Hilla pomiędzy strażnikami granicznymi i żołnierzami. Przecież to załamać się można. Swoje dokładają inne gwiazdy opozycji, takie jak Anna Maria Żukowska z Lewicy, a „sojusznicy” z „Gazety Wyborczej” nawołują żołnierzy do łamania rozkazów i wspierają nieszczęsnego Władysława Frasyniuka, który też swoje zrobił.
No więc są państwo tym Tuskiem, który świetnie rozumie, że to wszystko działa na korzyść Kaczyńskiego i że to za moment będzie widać w sondażach. Zatem wygłaszają państwo w miarę zgrabne wystąpienie, w którym trochę państwo dokładają rządowi, ale tak w ogóle to raczej starają się państwo miarkować słowa i mówić o szczelności granicy. Ale wszystko jak krew w piach, bo ciągle wyłazi ten Sterczewski w tych swoich trampkach i z niebieską torbą, i opowiada na prawo i lewo, jaką to wspaniałą akcję zrobił. A w internecie roi się od memów o tym, że Szczerba kończy już podkop pod granicą. I kiedy myślą państwo, że już gorzej być nie może, na tę granicę przyjeżdża Marta Lempart, a wy, będąc Tuskiem, świetnie rozumiecie, że chociaż Lempart nie ma nic wspólnego z PO, to i tak wszystko pójdzie na wasze konto.
Wyobraźcie sobie tę frustrację Tuska, który Szczerbę to jeszcze jakoś może poskromić, ale dla Sterczewskiego jest po prostu jakimś głupawym boomerem, amoku „GW” nie opanuje, a do Lempart nawet się nie zbliży. To jest dramat starego, szczwanego cynika, który widzi, jak słabujący intelektualnie ludzie wokół niego grają dla jego przeciwnika – i nic z tym nie może zrobić.
I jak tu pana Donalda nie pożałować?