Polski sąd oddał moje dzieci hinduskiemu oprawcy

i

Autor: Tomasz Gola/Super Express Polski sąd oddał moje dzieci hinduskiemu oprawcy

Dramat polskiej matki! Będzie musiała oddać dzieci hinduskiemu katowi?

2018-10-03 11:24

To, przez jaką gehennę przechodzi pani Agnieszka S. (38 l.), można określić jednym słowem: dramat! Polski sąd kazał, by jej dzieci wróciły do Irlandii, do męża-kata. Ale teraz pojawił się promyk nadziei. - Cały czas walczę z polskim sądem o sprawiedliwość. Nie zgadzam się z orzeczeniem, że moje dzieci mają wrócić do Irlandii. Walczę o to, by Prokurator Generalny napisał w moim imieniu i imieniu dzieci skargę nadzwyczajną do Sądu Najwyższego o zmianę prawomocnego orzeczenia. Czekamy na rozwój sytuacji i wierzę, że to będzie naszą szansą – mówi nam zrozpaczona kobieta. Jak udało nam się dowiedzieć, ministerstwo sprawiedliwości jednak już działa. - Najważniejsze dla nas jest zawsze dobro dzieci – mówi nam wiceminister Michał Wójcik (47 l.).

„Super Express” już opisywał historię pani Agnieszki. W sierpniu zapadła decyzja – jej dzieci z małżeństwa z hindusem Sumitem S. mają wrócić do Irlandii. Kobieta wyjechała na Zieloną Wyspę, a teraz znów jest w Polsce. Obecnie drży, że mimo to ostatecznie odbiorą jej synów - Alana (4 l.) i Arthura (6 l.). 

Niestety, mimo że obecnie działa nowe prawo, chroniące polskich rodziców w sprawach tak zwanych uprowadzeń rodzicielskich, pani Agnieszki reforma nie obejmuje. Sąd wydał kontrowersyjne postanowienie jeszcze przed wejściem w życie przepisów… - Nie mogę normalnie żyć, jestem w ciągłym strachu. Orzeczenie sądu wykonałam, bo musiałam. Wiem, że pomimo to, mąż będzie szukał zemsty za to, że mu się sprzeciwiłam. Ojcu dzieci wcale nie chodzi o ich dobro. W czasie procesu, przyznał on przed sądem polskim, że nie chce się nimi zajmować. On chce mieć dzieci tylko po to, by mógł zostać w Irlandii. Fizyczna obecność dzieci daje mu możliwość starania się tam o przywileje. Dzięki naszemu małżeństwu mógł zostać legalnie w Irlandii. Ale fakt, że się rozwodzimy powoduje, że on traci status małżonka członka UE – mówi pani Agnieszka. Jak twierdzi, przed sądem nie wzięto pod uwagę jej wniosków.

- Uważam za coś nienormalnego, że sąd polski wydaje polskich obywateli, po 6 miesiącach pobytu w Irlandii, nie bierze pod uwagę tego, że miejscem pobytu dzieci od zawsze była Polska. Dzieci nie mówią w języku angielskim. Nie został wzięty pod uwagę fakt, że mąż miał podwójny zakaz zbliżania się do mnie. A miał dlatego, że mnie pobił, pobił tak, że przerwał mi błonę bębenkową. Świadkami awantur, zastraszania mnie i przemocy fizycznej były również dzieci. Usłyszałam w sądzie, że to nie ma znaczenia, bo to nie jest sprawa rozwodowa. Natomiast przecież istnieje artykuł konwencji haskiej, mówiący, że jeśli zachodzą przesłanki negatywne, narażające dzieci na szkodę fizyczną, bądź psychiczną, sąd może nie nakazać powrotu. Tak się jednak nie stało. Wszystko co obciążało wnioskodawcę (męża pani Agnieszki – przyp.), nie zostało dopuszczone jako dowód w sprawie. Moje dowody były ignorowane przez sąd… Nikt nie zwrócił uwagi, że nie chodzi o dobro dzieci, że one są jedynie narzędziem. Ta niesprawiedliwość boli. Również fakt, że byliśmy w Polsce ponad 20 miesięcy i dzieci całkowicie zintegrowały się z tutejszym środowiskiem, nie miał dla sądu znaczenia. Za pozostawieniem dzieci w Polsce była Prokuratura, Rzecznik Praw Dziecka i Organizacja Ordo Iuris, mimo to sąd wydał dzieci. Starszy syn, pytany przez sąd, domagał się pozostawienia go w Polsce, mówił, że chce mieszkać z mamą i bratem w Polsce. Sąd pozostał głuchy na jego prośby

– opowiada. Jak się skończy ten koszmar? Na szczęście interwencja ministerstwa sprawiedliwości pozwala nam mieć mimo wszystko nadzieję.

- Jestem bardzo zbulwersowany tą sprawą. Dlatego postanowiłem interweniować. Nie opowiadamy się po żadnej ze stron. Najważniejsze dla nas jest zawsze dobro dzieci. O sprawie na bieżąco jest informowany Prokurator Generalny, Pan Zbigniew Ziobro (…) Cieszę się, że w tej sprawie już zadziałała prokuratura. Osobiście pisałem do niej o pochylenie się nad tą sprawą. Wiem, że prokuratura zdecydowała się złożyć wniosek w trybie artykułu 577, by zmienić prawomocne orzeczenie. Jednocześnie złożono też wniosek zabezpieczający o to, by dzieci nie mogły opuścić terytorium Polski. Sąd musi to ponownie rozstrzygnąć. Czekamy teraz cierpliwie na orzeczenie – mówi nam wiceminister Wójcik.