Wśród seniorów coraz bardziej powszechne jest życia z kredytów. Te pożyczone pieniądze nie są jednak wydawane na zachcianki, ale na opłatę codziennych rachunków. Helena Górecka-Moczulska (85 l.), emerytka z Siedlec, ma 1030 zł emerytury. Za mieszkanie płaci 450 zł, prąd kosztuje ją 100 zł, gaz - 50 zł. Zaciąga więc kredyty, by przeżyć i żeby nie wyrzucono jej z mieszkania. Ma już dwa kredyty w bankach w wysokości po 2 tys. zł każdy. - Nieraz nie mam za co spłacać rat i muszę pożyczać od znajomych - mówi. Elżbieta Matyńkowska (59 l.), rencistka z Siedlec, ma 670 zł renty. Po dokonaniu opłat zostaje jej 250 zł. Ostatnio była zmuszona zaciągnąć kredyt 4,5 tysiąca na spłatę zadłużenia mieszkania. - Co miesiąc brakuje mi pieniędzy. Gdyby nie syn, który mi pomaga zza granicy, przymierałabym głodem - mówi pani Elżbieta.
Czytaj: Wysokość emerytur. ZUS odbierze emerytom nawet 800 złotych miesięcznie!
Te przykłady nie są odosobnione. Osoby po 67. roku życia są już zadłużone na 18,7 mld zł! To o 2 miliardy więcej niż rok wcześniej. Według danych "Dziennika. Gazety Prawnej" długi ma ok. 2,3 mln seniorów. Z informacji Biura Informacji Kredytowej wynika, że emeryt jest zadłużony średnio na 5300 zł. To prawie o 500 zł więcej niż rok temu. Jeden emeryt jest zadłużony średnio w co najmniej dwóch miejscach.
- Niestety, można edukować seniorów, by z większym rozsądkiem planowali kredyty, ale prawdziwy problem jest w bardzo słabej waloryzacji - mówi prof. Ryszard Bugaj (71 l.). - Tak naprawdę emeryci nie korzystają ze wzrostu gospodarczego. Rozumiem, że w kraju są różne priorytety, ale waloryzacja emerytur powinna być wśród tych najważniejszych rzeczy. Tym bardziej że emeryci są najlepszymi podatnikami - mówi ekonomista.