TV
Pogoda
Wideo
Dojazd karetkę na dializy? Tak, ale o świcie
Około 20 tys. Polaków z przewlekłą chorobą nerek jeździ na dializy, które usuwają z organizmu wodę i produkty przemiany materii. Od 26 lat na tę chorobę cierpi Agata Tudaj ze Starego Sącza, która trzy razy w tygodniu dojeżdża do stacji dializ w Nowym Sączu. Jeździ na drugą zmianę (pacjenci są dializowani na trzy zmiany po cztery godziny), do której dostosowała swoje życie. – Do niedawna zawoziła mnie karetka, ale przez oszczędności skasowano transport na drugą zmianę i zaproponowano mi dojazdy na pierwszą, o 6 rano. Aby nadal jeździć na drugą, zawozi mnie teraz mąż. NFZ nie zgodziło się udzielić mi zwrotu kosztów za dojazd – żali się pani Agata.
Wzruszające zdjęcie Lecha Wałęsy ze szpitala. Już wie, co zrobi po wyjściu
15 tys. osób podpisało petycję
Oszczędności kosztem pacjentów wprowadza wiele stacji dializ, a niektóre są wręcz likwidowane (obecnie ważą się losy stacji w Zgierzu). Powód? – Stacje dostają za dializy stawkę ustaloną 12 lat temu i przy obecnych kosztach nie są w stanie funkcjonować – tłumaczy Iwona Mazur, prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Osób Dializowanych. – Ministerstwo Zdrowia musi przyznać wyższe dotacje. Pacjentów z chorobą nerek przybywa, bo to choroba cywilizacyjna – ostrzega pani prezes. Chorzy na nerki napisali petycję do resortu zdrowia o poprawę dostępności dializ. Podpisało się pod nią już ponad 15 tys. osób.
Rząd obiecał medykom podwyżki od lipca. Część pracowników ich nie dostała
Resort zdrowia twierdzi, że zwiększył stawki za dializy. Czekamy na szczegółowe wyjaśnienia.
