Dr Ryszard Piotrowski: Unieważnienie? Decydują sędziowie

i

Autor: East News

Dr Ryszard Piotrowski: Wyroki Trybunału są ostateczne

2015-12-15 3:00

"Super Express": - Przypuśćmy, że prezydent nie wykona wyroku Trybunału Konstytucyjnego o legalności wyboru sędziów, a rząd go nie opublikuje w Dzienniku Ustaw. Dr Ryszard Piotrowski: - Dlaczego mielibyśmy rozważać takie scenariusze?

- Pojawiły się takie zapowiedzi ze strony polityków PiS, a prezydent zapowiedział, że nie przyjmie ślubowania od sędziów wybranych przez poprzednią większość sejmową.

- Trzeba by zapytać o te deklaracje... Nie mogę rozważać takich scenariuszy, gdyż wszystkie organy władzy publicznej działają na podstawie i w granicach prawa. I nie ma powodu przypuszczać, że jakieś wypowiedzi miałyby trwale stanowić o funkcjonowaniu tych organów.

- Brak publikacji i niepoddanie się werdyktowi Trybunału oznaczałyby złamanie prawa?

- To jest dosyć jasne. Prawo nie pozostawia wątpliwości: wyroki Trybunału Konstytucyjnego są ostateczne, powszechnie obowiązujące i podlegają niezwłocznemu publikowaniu. Z punktu widzenia konstytucji nie ma tu pola do formułowania innych scenariuszy.

- Trybunał chce przyjęcia trzech z pięciu sędziów wybranych w poprzednim Sejmie. Trybunał działa sobie, a rząd sobie?

- Oceny formułowane przez Trybunał i oceny formułowane przez przedstawicieli innych władz się różnią, zatem mamy sytuację kryzysu konstytucyjnego.

- I jak z niego wybrnąć?

- Niezbędne jest współdziałanie władz w celu rozwiązania tego problemu. Tak jak o tym mówi konstytucja.

- Niewykonanie wyroku Trybunału Konstytucyjnego może grozić prezydentowi Dudzie jako pierwszej głowie państwa postawieniem przed Trybunałem Stanu?

- Nie. Postawienie przed Trybunałem Stanu to wynik decyzji polityków. W Sejmie i Senacie potrzebna do tego większość 2/3 deklaruje raczej coś przeciwnego. To, że to wynik demokratycznych wyborów, powinien znaleźć odzwierciedlenie w tym, że sprzeczne z wolą większości rozstrzygnięcia Trybunału Konstytucyjnego nie powinny być realizowane. Argumenty polityczne wskazują na brak legitymacji obecnego Trybunału. I można powtarzać argumenty natury konstytucyjnej, ale one zderzają się z argumentami politycznymi, że Trybunał w składzie wybranym przez poprzednie Sejmy paraliżowałby wszelkie poczynania władz wybranych do nowego Sejmu przez demokratyczną większość.

- Będzie blokował? Czy też Trybunał będzie sparaliżowany, bo jego skład jest niepełny, tak naprawdę nieznany i nie bardzo może orzekać?

- Moim zdaniem wyznaczanie stanu składu orzekającego należy do właściwości prezesa Trybunału. To on stwierdza, czy dana sprawa jest szczególnie zawiła lub doniosła i decyduje, czy TK powinien orzekać w pełnym składzie. Obecnym władzom powinno jednak zależeć na jak najszybszym zażegnaniu kryzysu. Jego przedłużanie delegitymizuje nie tylko Trybunał, ale samo państwo i jego postanowienia. Delegitymizacja jednej instytucji podważa całość struktury państwa i konstytucję.

- Praktycznie możliwe jest współistnienie sparaliżowanego Trybunału i przeprowadzających swoje ustawy rządu i prezydenta?

- Nie ma żadnego paraliżu Trybunału. Z punktu widzenia ustawy Trybunał ma zdolność orzekania. I przestrzegałbym przed podsycaniem tego kryzysu przez media. Przed pisaniem o "zamachu na demokrację" w związku z Trybunałem. To sprawa perspektywy, ale obecnie sytuacja jest inna. Obecnie wyrok TK nie jest wykonany, ale wykonanie tych wyroków może potrwać. Podobnie z publikacją. Choć nie było do tej pory sytuacji, w której prawidłowość wyroku byłaby kwestionowana przez administrację rządową, mimo braku podstawy ustawowej.

- Nie wyobraża pan sobie tego?

- Wiele sobie wyobrażam, ale nie mam powodów uznawać, że konstytucja nie jest aktem przestrzeganym przez ludzi, którzy ślubują wierność jej postanowieniom. Nie mam powodów, by uznać, że oni sobie nie poradzą. Dadzą radę.

Zobacz: Łukasz Warzecha: Sobotnia demonstracja to pierwsze ostrzeżenie dla władzy

Nasi Partnerzy polecają