"Super Express": - Według sondażu dla "Super Expressu" PiS może liczyć na samodzielne rządy. Ta tendencja utrzyma się do wyborów?
Dr Rafał Chwedoruk: - Wiele na to wskazuje. Działania PiS są bardzo ostrożne, obliczone na unikanie ryzykownej tematyki i podejmowanie kwestii społeczno-gospodarczych, w których partia Jarosława Kaczyńskiego czuje się lepiej i ma większe poparcie niż Platforma Obywatelska. Jeśli PiS nie da się wepchnąć w spory kulturowe, symboliczne i historyczne, to nie widzę żadnej możliwości, aby poparcie dla tej partii osłabło. Na jej korzyść przemawia też kompletny brak spójności przekazu PO.
- PO jest teraz w kompletnej defensywie. Wszystkie jej działania są jedynie reakcją na to, co robi PiS. Tak się nie da podskubać partii Kaczyńskiego.
- Faktycznie, PO jest w defensywie i do tego nie bardzo się może zdecydować, jak się bronić. Widać to choćby po stosunku do prezydenta. Z jednej strony od początku urzędowania Andrzeja Dudy rozpoczęto jego daleko posuniętą krytykę, a z drugiej zaś próbuje się tworzyć atmosferę współpracy i wyciągania do Pałacu Prezydenckiego dłoni na zgodę. Tak się nie da. Albo trzeba było pokazać, że to PO jest bardziej umiarkowana i propaństwowa i z bólem, ale akceptuje zmianę na fotelu prezydenta, albo od razu ostro zaognić spór z nim do granic możliwości. Póki PO nie wybierze jakiejś jednej taktyki, to w siedzibie PiS będą się mrozić szampany.
- Na ile decydująca o wysokim poparciu dla PiS będzie kwestia referendum, którego chce Andrzej Duda?
- Cóż, na pewno dla PO najlepiej będzie szybko sprawę referendum uciszyć, odrzucając wniosek prezydenta w Senacie i przeżyć atak ze strony PiS na przełomie sierpnia i września, który będzie wypominał rządzącej partii antyobywatelskość. Im dłużej to referendum będzie wisieć w powietrzu, tym większe zagrożenie dla Platformy, że kampania zostanie zdominowana przez tematykę społeczno-gospodarczą. W starciu Polski solidarnej z liberalną zawsze wygra ta pierwsza.
- Myśli pan, że PO może podjąć się skutecznej walki w kwestiach społeczno-gospodarczych, by wyrwać PiS oręż z ręki?
- Cóż, na tym zasadza się największy po konfliktach wewnętrznych problem PO. Albo będzie to partia kontynuująca dzieło Bronisława Komorowskiego i dawnej Unii Wolności. Będzie się więc sprzeciwiać wszelkim ryzykownym działaniom, z liberalnych pozycji będzie krytykować pomysły budżetowe Andrzeja Dudy lub PiS. Tylko że wtedy nie będzie miała szans na zbliżenie się do wyniku Prawa i Sprawiedliwości. Albo będzie to partia, która podejmie ryzykowną licytację z PiS na hasła prospołeczne.
- Dlaczego ryzykowną?
- Ryzykowną, ponieważ może to być odebrane jako fałszywe. PO próbuje grać na dwóch fortepianach naraz - stawia się w pozycji bardzo rozsądnych ludzi, a zarazem chce pokazać swoje społeczne oblicze. PiS gra jedną dobrze znaną melodię i to jest dla wielu ludzi dużo bardziej przekonujące. PO może liczyć na słabość innych partii, które - oprócz PiS - są pogrążone w głębokim kryzysie, i podbieranie im wyborców.
- Wczoraj gruchnęła wiadomość, że mąż Marty Kaczyńskiej, Marcin D., został zatrzymany przez CBA w sprawie wyłudzania pieniędzy, prania brudnych pieniędzy i działania w zorganizowanej grupie przestępczej. Myśli pan, że coś takiego może wpłynąć na notowania PiS?
- Nie sądzę. Bo czy ludzie wiedzą, kto to taki? Tym bardziej że Platformie trudno tę sprawę będzie wykorzystać. Z jednej strony straszy bowiem widmem IV RP, a z drugiej miałaby epatować ludźmi w kajdankach zatrzymanymi przez służby? To nie mogłoby się udać.