"Super Express": - Bank Światowy rozważa udzielenie Rosji pożyczki w wysokości 868 mln dol. Czy to nie dziwne? W tym samym czasie społeczność międzynarodowa potępia Rosję za jej działania na Ukrainie.
Dr Przemysław Grajewski vel Żurawski: - Ostatnie dni to cały zestaw złych wiadomości. Wysokość tej pożyczki nie rozstrzyga stabilności bądź niestabilności Rosji, ale sam fakt jest sygnałem politycznym. Niszczy wszystko, co dotąd uczyniono. Przecież sankcje mają znaczenie symboliczne, miały być ostrzeżeniem. Rosja dostaje komunikat, że te ostrzeżenia są nieprawdziwe, a Zachód oczekuje porozumienia, które pozwoli mu wyjść z twarzą.
- Rozmowy w Banku Światowym o pożyczce toczyły się jeszcze 24 marca. Kilka dni po aneksji Krymu!
- Pojawiło się więcej złych wiadomości. Była choćby wypowiedź Viktora Orbána żądającego autonomii dla mniejszości węgierskiej na Ukrainie. Francuzi zadeklarowali, że kontrakt dotyczący mistrali będzie dopełniony.
- Co jeszcze?
- Jest też kwestia zaproszenia Putina na obchody lądowania aliantów w Normandii
6 czerwca. Oraz wypowiedź szefa naszego MSZ, który przestrzegał publicznie przed zbytnim entuzjazmem co do sankcji na Rosji, wskazując na straty polskich eksporterów. Jeśli ktoś uważa, że celem polskiej polityki zagranicznej jest eksport jabłek i wieprzowiny, to tylko pogratulować.
- Ługańsk i Donieck opanowane przez separatystów powtórzą scenariusz znany już z Krymu? Z wizytą Putina za kilka miesięcy?
- Raczej nie. Rosyjskie wojska musiałyby przekroczyć granicę, a różnica jest taka, że ta granica nadal jest strzeżona przez wojsko Ukrainy. Na Krym przez Cieśninę Karczańską przelewały się rosyjskie wojska, a poza tym one były tam już obecne wcześniej. Tutaj jest inaczej.
- Jak będą przebiegać wypadki we wschodniej Ukrainie?
- Będzie się utrzymywała destabilizacja. Chyba że sygnały z Zachodu przekonają Kreml, że może sobie pozwolić na otwartą konfrontację i nie będzie musiał zapłacić za to ceny.
- 25 maja na Ukrainie odbędą się wybory prezydenckie. Coś zmienią?
- Rosja ma swoje cele polityczne, bez względu na to, co zrobią Ukraińcy. Będzie najwyżej modyfikować drogi dojścia do nich. Nie będzie wyborów na Krymie. Rosja zrobi też wszystko, żeby nie było ich w Ługańsku i Doniecku.
- Wygląda na to, że się tam nie odbędą.
- To pozwoli Rosji nie uznać tych wyborów, skoro kilka milionów osób nie było w stanie wziąć w nich udziału. Nie uzna władz Ukrainy i utrzyma się taki stan, jaki jest obecnie. Należy oczekiwać dalszej destabilizacji. Ale też każdy dzień to zas dany Ukrainie na konsolidację sił zbrojnych i aparatu państwowego. Czas nie pracuje na korzyść Rosji, tylko Ukrainy. Stąd odkładanie tego starcia. Bo Ukraińcy są w stanie wojskowo zdławić tę rebelię.
Czytaj: Przemysław Żurawski vel Grajewski: Niemcy sugerują nagradzanie Rosji i Putina za agresję