"Super Express": - W Warszawie doszło do pobicia aktora Krzysztofa Pieczyńskiego. Twierdzi, że zaatakowano go za poglądy. Nawet jeżeli napastnik okaże się osobą niezrównoważoną, to nie byłoby jakimś zaskoczeniem, gdyby ludzie rzucili się na siebie z pięściami w sprawie poglądów. Mamy zniszczenia biur posłów zarówno partii rządzącej, jak i opozycji. Wzrost agresji w społeczeństwie jest faktem?
Michał Bilewicz: - Oddzieliłbym agresję w świecie polityki od ataku na konkretnego człowieka. Pytanie - czy politycy przez swoje zachowanie dają przyzwolenie na dokonanie napaści na innego człowieka? Napaści, bo jest muzułmaninem albo wydaje im się odmiennej orientacji. Pieczyńskiego zwyzywano od pedałów.
- Dlatego go pobito?!
- Nie sądzę, by napaść na pana Pieczyńskiego miała związek z tym, że jest przewodniczącym stowarzyszenia Polska Laicka. Ta działalność aktora nie jest powszechnie znana. Jest znaną twarzą i napaść miała raczej charakter antyelitarny. Ludzie napadają na elity, które wydają się zepsute, homoseksualne. Zastanawiające jest też, co dzieje się z człowiekiem, że decyduje się kogoś pobić tylko dlatego, że ktoś należy do innej kategorii? I za to odpowiadają politycy. Rzeczy niemoralne zaczynają uchodzić za moralne. Racjami są obrona Polski, Kościoła, polskich kobiet przed muzułmanami.
- Mówi pan tylko o jednej stronie. Tymczasem są napaści na biura posłów PiS. Kilka lat temu w biurze PiS w Łodzi doszło do zaplanowanego zabójstwa politycznego. Druga strona jest bez zarzutu?
- Zabójstwo dokonane przez Ryszarda Cybę miało miejsce dawno temu. Rządziła wtedy Platforma, sytuacja polityczna była inna. Zgadzam się, że aktów agresji zazwyczaj dokonują osoby w jakimś stopniu zaburzone. I niebezpieczne jest, gdy tacy ludzie poczują, że bronią jakiejś "lepszej sprawy". Co do ataków na biura poselskie czy instytucje rządowe, to trochę inna sprawa. Te zdarzały się i za rządów PiS, i za PO, SLD czy AWS. Rzucanie jajkami, ostre starcia podczas demonstracji górników. To jednak coś innego niż atak na konkretnego człowieka. Rząd jest się w stanie obronić. Zwykły człowiek, gdy zostanie pobity jako Arab czy "pedał", nie ma na to szans. Agresja polityczna, rzucanie tortami w samochody polityków jest na porządku dziennym także w zachodnich demokracjach. Palenie kukieł, opon, radykalizm na demonstracjach też. To, co normalne nie jest, to wzrost liczby przestępstw z nienawiści.
- Jest wzrost?
- Gdy spojrzymy na statystyki, to wzrost jest dramatyczny! Szczególnie dotyczy to muzułmanów. Choć w przypadku Żydów, których też do Polski przyjeżdża wielu, statystyki nie zmieniły się od lat.
- Ta wzajemna agresja jest w rodzinach, wśród przyjaciół. Po wyborach prezydenckich opisywaliśmy, jak starszy mężczyzna zabił kolegę, bo ten głosował na Andrzeja Dudę. W latach 90. powodów do frustracji było więcej, podziały bardziej realne. A takiej wzajemnej niechęci i agresji było znacznie mniej.
- Żyjemy w czasie postmodernizmu historycznego. I jest uzasadnienie dla agresji motywowanej historią. Znamienne też jest, że dziś prokurator Piotrowicz może uchodzić za antykomunistę i patriotę, a Adam Michnik za człowieka bez zasług i wręcz osobę służącą PRL. Można się nie zgadzać z Michnikiem, uważać go za postać szkodliwą, ale odbieranie mu zasług z okresu PRL jest zakłamywaniem historii. Podobnie można popierać politykę prokuratora Piotrowicza, ale robienie z niego niepodległościowca jest nadużyciem.