Putin, Erdogan

i

Autor: AP Putin nie tak sobie wyobrażał początek spotkania z Erdoganem

Raport Złotorowicza

Dr Karol Wasilewski: Turcja nie chce stracić ani Ukrainy, ani Rosji

2022-07-20 11:33

W środę gościem "Raportu Złotorowicza" był dr Karol Wasilewski, który jest ekspertem Agencji Analitycznej NEOŚwiat. Wasilewski mówił przede wszystkim o wojnie w Ukrainie oraz pierwszym takim zagranicznym spotkaniu Władimira Putina (72 l.). Ekspert poruszał także temat balansowania Turcji w trakcie wojny u naszego wschodniego sąsiada.

Ten tydzień rozpoczęliśmy od głośnego wydarzenia w Teheranie, a mianowicie spotkania tzw. trójkąta astańskiego, czyli przywódców Rosji, Turcji oraz Iranu. Jan Złotorowicz pytał swojego gościa o to, jaki cel w widzeniu się z Erdoganem ma Władimir Putin. - Putin potrzebuje przede wszystkim pokazania, że nie jest izolowany, jak twierdzi nasza bańka, która twierdzi, że Putin jest izolowany. To nieprawda i Putin właśnie potrzebował pokazać to wyprawą do Teheranu, spotkaniem z irańskim prezydentem i spotkaniem z Tayyipem Erdoganem w ramach trójkąta astańskiego. Potrzebował także tego, co znalazło się w komunikacie końcowym, co wszyscy liderzy podkreślili, a między innymi to, że ci liderzy oczekują wycofania się Stanów Zjednoczonych z Syrii. Putin potrzebował podkreślić to, że są takie państwa, które rzeczywiście podzielają rosyjską optykę już szerzej. Że im mniejsza rola Stanów Zjednoczonych tym lepiej dla Rosji, Turcji i Iranu. Dlatego potrzebował Erdogana, bo gdyby spotkał się tylko z irańskim prezydentem, to nie zrobiłoby takiego wrażenia - powiedział analityk.

Jak zwrócił uwagę Wasilewski, dotąd Turcja starała się prowadzić politykę balansowania i tak przez lata ją postrzegaliśmy. W ostatnim czasie nasze skupienie się na tej tureckiej polityce sprawiło, że umknęło nam sprzed oczu kilka faktów. - To, że skupiliśmy się na polityce balansowania spowodowało, że przegapiliśmy szereg mikrosygnałów, który wysyłała nam Turcja, a nawet Erdogan. Nie zauważaliśmy, jak turecki prezydent mówił, że on przywiązuje bardzo dużą wagę do tego, co zrobi NATO. Że wysyła sygnał do Putina, że Turcja zrobi wszystko, wobec wojny w Ukrainie, jako członek NATO. Przez to część ekspertów zachodnich, którzy są sfrustrowani turecką polityką, nie zauważało tego, że Turcja miała taką politykę, że nie chce stracić ani Ukrainy, ani Rosji. No dobrze, Turcja nie chciała, ale nie zmieniało to faktu, że wysyłała Ukrainie drony i inne uzbrojenie, dlatego wolałem mówić o tym, że to balansowanie Turcji z zabarwieniem proukraińskim. Teraz musimy się zastanowić, co takiego się stało, że to zabarwienie stało się prorosyjskie. Że Turcja zaczęła prowadzić politykę, która podważa skuteczność sankcji. Na przykład ściąga na potęgę rosyjskich turystów do Turcji, ściąga oligarchów i wysyła bardzo jasne komunikaty, że ich zaprasza. Zaczęła pomagać Rosji, przymykając oko, że Kreml kradnie zboże z Ukrainy i sprzedaje je dalej - wskazywał ekspert.

Raport Złotorowicza - Dr Karol Wasilewski: Turcja nie chce stracić ani Ukrainy, ani Rosji

Co takiego więc stało się, że Turcja zwróciła się w stronę Kremla? Dr Karol Wasilewski wylicza przyczyny w punktach. - Pierwsza rzecz to jest to, co zaskoczyło nas wszystkich. Rosja okazała się tak słaba, tak nieefektywna, że ten gigantyczny, monstrualny, nieracjonalny plan Rosji zakładający zajęcia całej Ukrainy nie wypalił. Wówczas Turcja doszła do wniosku, że Putin nie wygra tej wojny w zakresie, który byłby dla Turcji szalenie niebezpieczny, dlatego pojawiła się przestrzeń do prowadzenia bardziej prorosyjskiej polityki. Druga kwestia to była polityka państw zachodnich wobec Turcji. Ankara, choć prowadziła politykę, jak powiedziałem, osłabiającą skuteczność zachodnich sankcji, z Zachodu słyszała pochwały względem tureckiego zachowania. Turcy chcieli te pochwały usłyszeć. Co do zasady są przekonani, że są bardzo ważnym państwem, które może boksować wyżej co najmniej o kilka kategorii. Bo ma takie położenie geograficzne, bo jest tak bardzo ważna - Turcy nazywają to strategicznym znaczeniem - że może prowadzić politykę, która dla nas wydaje się nieracjonalna. Na przykład politykę utrzymywania dobrych stosunków i z Amerykanami i z Rosją, bo żadna z tych stron nie chce ich stracić. Kiedy Turcy usłyszeli pochwały z Zachodu, zaczęli prowadzić politykę prorosyjską, bo dostali potwierdzenie tego, co chcieli usłyszeć - tłumaczył dr Wasilewski.

- Jest wiele metafor na temat tureckiej polityki zagranicznej. Moja ulubiona i ta, przez którą ja polecam myśleć o tureckiej polityce zagranicznej, to jest wirujący derwisz [wędrowny mnich muzułmański - red.]. To, co nam się wydaje nielogiczne, jak utrzymywanie dobrych relacji z USA i Rosją, ta polityka nieutracenia Ukrainy i Rosji, jak mówi Erdogan. Polityka, gdzie próbujemy Ukrainę wspierać, ale nie w taki sposób, by antagonizować Rosję. Ona nam się wydaje nie do utrzymania w dłuższej perspektywie. Turkom wydaje się, że to jest jedyna możliwa polityka dla nich. Dlaczego wirujący derwisz? Bo turecką politykę zagraniczną należy postrzegać jako taką, która znajduje się w ciągłym ruchu i musi być w ciągłym ruchu, bo zatrzymana się wywróci, a w ciągłym ruchu odnajduje harmonię. Skąd się bierze to przekonanie? Ono bierze się z tego, że Turcy są przekonani, że wszystko, co się dzieje na świecie, dotyka również ich. Ostatnio wyraził to wprost Mevlüt Çavuşoğlu, który dość skromnie, jak na tureckiego polityka, powiedział, że 60 proc. kryzysów, które dzieją się na świecie, dotyka również Turcji. To jest to pierwsze myślenie, a drugie myślenie to jest to, co wyraził Ibrahim Kalin, doradca Erdogana, jest to myślenie o zmianach ogromnych na świecie. Że porządek międzynarodowy przechodzi etap zmian i Turcja musi wykorzystać te zmiany w taki sposób, by w przyszłości stać się jednym z centrów wielobiegunowego porządku międzynarodowego. Turcja wierzy, że będzie więcej ważnych państw, które będą decydowały o losach świata, a Turcja ma być jednym z nich - podsumował analityk Agencji Analitycznej NEOŚwiat.

Nasi Partnerzy polecają