Andrzej Myc (ur. 21 marca 1953 w Legnicy) to absolwent I Liceum Ogólnokształcącego im. Tadeusza Kościuszki w Legnicy. W 1977 r. ukończył studia na Uniwersytecie Wrocławskim na kierunku biologia. W informacji biograficznej zamieszczonej na stronie Polskiej Akademii Umiejętności podano, że Myc po studiach podjął pracę w Instytucie Immunologii i Terapii Doświadczalnej im. Ludwika Hirszfelda, PAN we Wrocławiu, gdzie zajmował się antygenami zgodności tkankowej, ich funkcją i ewolucją. We wrześniu 1984 r. obronił pracę doktorską. Cztery lata później otrzymał stypendium podoktorskie Fundacji im. Alfreda Jurzykowskiego w Memorial Sloan-Kettering Cancer Center+ w Nowym Jorku, gdzie pracował nad metabolizmem i podziałem komórek nowotworowych. W 1993 r. przeniósł się do Indiana University, gdzie pracował nad mechanizmem szoku septycznego i posocznicy.
Od 1997 r. pracował na Uniwersytecie Michigan w Ann Arbor (MI), gdzie początkowo zajmował się dwoma projektami badawczymi: autoimmunologią i rakiem tarczycy oraz środkami przeciw broni biologicznej. Ten drugi projekt był ufundowany przez DARPA (Defense Advanced Research Project Agency – agencja podlegająca Pentagonowi). Trzy lata później prowadził badania nad dendrimerami (sferyczne polimery) jako nośnikami celowanych leków przeciwnowotworowych nowej generacji. W latach następnych wrócił do badań w dziedzinie immunologii, a w szczególności do badań nad szczepionkami. W październiku 2012 r. uzyskał stopień doktora habilitowanego nadany przez Radę Naukową Instytutu Immunologii i Terapii Doświadczalnej, PAN we Wrocławiu. Jak czytamy w biogramie PAU, Myc był autorem i współautorem ponad 60 prac oryginalnych i przeglądowych, współautorem 5 rozdziałów do książek, współautorem 10 patentów amerykańskich i międzynarodowych i trzech zgłoszeń patentowych.
Myc to także zasłużony działacz opozycji w PRL. Od 1979 r. kolportował "Biuletyn Dolnośląski". Jak podano na stronie Encyklopedii Solidarności, w sierpniu 1980 r. był inicjatorem strajku w zakładzie pracy; od września 1980 r. działał w "Solidarności". Po 13 grudnia 1981 r. organizował struktury kolportażowe RKS "Solidarność". Od 1982 r. brał udział w działaniach Solidarności Walczącej oraz jako członek Rady i Komitetu Wykonawczego tejże organizacji, gdzie był odpowiedzialny m.in. za finanse, organizacje skrzynek kontaktowych i kryjówek dla ściganych działaczy.
Myc był współzałożycielem oddziałów SW i autorem artykułów do pism "Solidarność Walcząca" i "BIS". 13 stycznia 1984 r. był zatrzymany i przetrzymywany w Areszcie Śledczym Wojewódzkiego Urzędu Spraw Wewnętrznych we Wrocławiu, 26 lipca 1984 r. został zwolniony na mocy amnestii. W 1984 r. został zwolniony z pracy w Instytucie Immunologii i Terapii Doświadczalnej, PAN we Wrocławiu. Następnie został przywrócony dzięki postawie dyrektora Instytutu prof. Stefana Ślopka.
"Wielokrotnie zatrzymywany na 48 godzin, wzywany na przesłuchania i rozmowy ostrzegawcze, miał kilkukrotne rewizje w mieszkaniu. 4 grudnia 1986 r. uprowadzony przez funkcjonariuszy SB żądających podjęcia współpracy oraz wskazania miejsca ukrywania się Kornela Morawieckiego, po kategorycznej odmowie zwolniony, nadal nękany przez SB" - napisano w Encyklopedii Solidarności.
Dodano, że w listopadzie 1987 r. (wraz z Piotrem Medoniem) uczestniczył w demonstracji i rozrzucaniu ulotek z rusztowania wrocławskiego ratusza z transparentem domagającym się uwolnienia Kornela Morawieckiego i Hanny Łukowskiej-Karniej.
W 2007 r. w 25. rocznicę powstania Solidarności Walczącej został odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski.
Andrzej Myc nigdy nie dał się złamać. Był człowiekiem dzielnym - powiedział PAP Waldemar Krzystek, reżyser i scenarzysta filmowy, który niektóre szczegóły z biografii Myca wykorzystał w filmie "80 milionów". "Siedzieliśmy w jednej ławce w liceum, pracowaliśmy razem, działaliśmy w Solidarności Walczącej" - wspominał w rozmowie z PAP Krzystek. "Walczył niesamowicie z nowotworem, do końca pomagał innym. Ta dzielność Andrzeja sprawia, że tak wielu ludzi będzie go pamiętać i będzie im Andrzeja brakować" - ocenił.
Wspominał m.in. uprowadzenie Myca przez funkcjonariuszy SB w 1986 r. "Pamiętam, jak jego żona poszła do szpitala rodzić. Jej brat przyszedł do mnie oburzony, czemu Andrzej nie zjawił się w szpitalu. On w ogóle do mnie nie dotarł. Zaczęliśmy go szukać i się okazało, że nie możemy go znaleźć. Pomyślałem, że musiało stać się coś złego. Andrzeja aresztowała SB i zaczęła go szantażować, żeby ujawnił, gdzie jest Kornel Morawiecki. SB twierdziło, że nikt się o tym nigdy nie dowie, kto zdradził, a jeśli nie powie, to jego żona wraz z dzieckiem umrą. On nie zdradził" - opowiadał reżyser.
Jak mówił, to nie był jedyny raz, jak Myc był aresztowany. "Nigdy nie dał się złamać. Był człowiekiem dzielnym" - podkreślił. "Nie traktowaliśmy naszych działań, jak bohaterstwo. Uważaliśmy, że pewne rzeczy robimy, bo przyzwoici ludzie tak się w nieprzyzwoitych czasach zachowują" - zaznaczył Waldemar Krzystek