Dr Dariusz Karłowicz: Żenująca nieobecność wśród intelektualistów

2011-04-26 4:00

W "Tygodniu Papieskim SE" głos o źródłach filozofii Jana Pawła II

"Super Express": - Jak mocno nauki Jana Pawła II odcisnęły się w świadomości współczesnych Polaków?

Dr Dariusz Karłowicz: - Kardynał Nycz powiedział kiedyś, że między papieżem a Polakami powstała więź jak w miejscowościach, które wiele lat mają tego samego proboszcza. Ich mieszkańcy nie zauważają tego, że mówią metaforami i formułami zaczerpniętymi z kazań. Myśmy już tak głęboko "przesiąkli Janem Pawłem II", że często trudno nam przedstawić samych siebie bez jego obrazów, metafor, gestów. Mam jednak wrażenie, że papież jest żenująco nieobecny w naszym świecie intelektualnym. Na wielu największych uczelniach nie ma zakładu, który zajmowałby się jego naukami. Najlepsze prace o nim powstają poza Polską. Tymczasem uosabiał to, co w polskości i polskim Kościele najpiękniejsze. Umiał połączyć gwałtowną, mistyczną żarliwość naszej religijności z tym, co w niej indywidualne i intelektualne. Dwie wrażliwości - krakowską, ambitną intelektualnie i tę "ludową". Doskonale rozumiał ewangeliczne nauczanie o podziale chleba. W Kościele katolickim nie ma napięcia między tym co szerokie a głębokie.

- Właśnie - czy po beatyfikacji Jana Pawła II nie będziemy już go tylko czcić jako błogosławionego, zamiast prowadzić dialog intelektualny z jego naukami?

- Nie sądzę. Dzięki jego poczuciu humoru, autoironii i skłonności do ciągłego wymykania się pomnikowej pozie, nie da się zrobić z dzieła Jana Pawła II czegoś prostego, jednowymiarowego i zamkniętego.

- W jakiej tradycji filozoficznej widzi pan korzenie myśli Jana Pawła II?

- To tradycja, która postrzega człowieka jako stworzenie Boże i do Boga podobne. Zasadniczym rysem jest ludzka godność, wolność i rozum. To spojrzenie na człowieka wyrastające z nauki Księgi Rodzaju, mocno osadzone w filozofii współczesnej - w jej nurcie personalistycznym. Według niego człowiek nie jest przedmiotem sił, które rzucają nim po świecie i historii. Jest podmiotem działania, który czerpie wolność z faktu bycia dzieckiem Bożym. Karol Wojtyła postawił też pytanie: co chrześcijanin może wynieść ze studiów nad myślą fenomenologiczną? Choć według wielu taka synteza to zadanie karkołomne, próba jej podjęcia świadczy o duchu filozofowania Jana Pawła II. O otwartości i zaciekawieniu ważnymi zjawiskami filozoficznymi.

- Jak się miała filozofia Karola Wojtyły do nauk społecznych Jana Pawła II?

- Trudno powiedzieć. Pamiętajmy, że w encyklikach zawarte są nauki głowy Kościoła Jana Pawła II, a nie filozofa, który ma pełne prawo zajmować stanowisko partykularne. Na pewno w jego naukach, tak jak w studiach filozoficznych, widoczne jest doświadczenie życia w niezwykle tragicznych czasach dwóch potwornych totalitaryzmów. Co więcej, papież potrafił je tak głęboko zrozumieć właśnie jako Polak.

- Doświadczenie narodowe?

- Tak - to arcypolskie doświadczenie obu totalitaryzmów sprawia, że jeszcze dziś nie zostało przez nas w pełni przetrawione. W doświadczeniu papieża widać perspektywę nieodległego od Krakowa Auschwitz i traumy z tym związanej. Z drugiej strony sowieckiego, komunistycznego kolektywizmu. Zwracał uwagę na niemalże ekstatyczną bezbożność obu tych systemów. Negowały wartość życia pojedynczego człowieka, wskazując na jakieś ważniejsze przyszłe dobra. Dla ich realizacji zniewalały ludzi, eksterminowały ich. Te doświadczenia dały mu silną szczepionkę na wszystkie intelektualne pokusy, które stoją u źródeł faszyzmu i komunizmu.

- Ma pan na myśli etyczny i poznawczy relatywizm?

- Raczej pychę rozumu. W doświadczeniu chrześcijańskim źródłem ostrożności wobec orzeczeń rozumu jest przekonanie o niezbywalnej godności osoby ludzkiej. Ludzkiemu rozumowi niezbędna jest pewna doza sceptycyzmu, której źródłem jest chrześcijańska wiara w skutki grzechu pierworodnego. U źródeł obu totalitaryzmów leży polityczno-intelektualna pycha, przeświadczenie o posiadaniu niewątpliwej, pewnej wiedzy, za którą stoi autorytet nauk empirycznych.

- Zagrożenie dla ludzkiej godności nie minęło wraz z upadkiem komunizmu w Europie. Papież dostrzegał je też we współczesnej kulturze Zachodu.

- To prawda. Totalitarne korzenie myślenia odkrywał w bardzo wielu na pozór antytotalitarnych tradycjach. Jego sławna fraza, że demokracja bez wartości przekształca się w otwarty bądź zakamuflowany totalitaryzm, to wielka przestroga przed czysto proceduralistyczną demokracją, która może być jedynie zewnętrzną formą nihilizmu. Miał zdolność unikania definicji czysto formalnych - coś, co niesie skutki faszyzmu bądź stalinizmu, nie musi nosić czerwonej gwiazdy lub swastyki, ale np. sztandar z hasłem wolności. Potwornych zbrodni można dopuszczać się także w imię hedonistycznego dobra jednostki. Doświadczenie eugeniki, czyli eksterminacji ludzi niespełniających jakichś norm medycznych - psychicznych bądź fizycznych - dzielą ze sobą nazistowskie Niemcy i demokratyczne Stany Zjednoczone czy powojenna Szwecja.

- Filozofia i religia są oporne na łatki polityczne. Czy można jednak w przybliżeniu zaklasyfikować politycznie nauki Jana Pawła II?

- On był przypadkiem bardzo kłopotliwym dla tych, którzy chcieliby go raz na zawsze włożyć do szufladki konserwatysty czy modernizatora. Rozmaicie rozkładał akcenty, na przykład na dialog międzyreligijny, a jednocześnie trudno mu zarzucić kwestionowanie wyrazistej ortodoksji. Oczywiście miał wielu nieprzejednanych krytyków, z różnych stron. Atakowała go lewica za nauczanie dotyczące życia ludzkiego, a tradycjonaliści mieli mu za złe tendencje modernizatorskie i ryzyko, jakie podejmował wokół środków liturgicznych.

Dr Dariusz Karłowicz

Filozof, współzałożyciel "Teologii Politycznej"