Super Express": - Ministerstwo Pracy planuje wprowadzenie limitów dla emerytów, którzy chcą dorobić sobie do emerytury. Po przekroczeniu takiego limitu starsi ludzie traciliby część bądź całość emerytury. Jak ocenia pan ten projekt?
Andrzej Sadowski: - To propozycja z gruntu niemoralna.
- Dlaczego?
- Emerytury w Polsce są coraz niższe. Dorabianie do nich staje się koniecznością życiową. A ustanawianie limitów na poziom życia jest niemoralne. Poza tym prawo do emerytury jest za to, że pracowało się wiele lat i płaciło ciężkie pieniądze tytułem składki emerytalnej. Nie można więc mówić, że emerytura ma charakter warunkowy, bo po prostu została wypracowana.
- Rząd przyjął jednak prawo o obniżeniu wieku emerytalnego. To spełnienie obietnicy, ale też dla budżetu rozwiązanie bardzo kosztowne. Może więc propozycja ma zachęcić ludzi po sześćdziesiątce, by po prostu pracowali dłużej, a na emeryturę przechodzili ci, którzy naprawdę pracować nie są w stanie?
- Ale przecież nie trzeba ludzi w ten sposób motywować! Ludzie wiedzą, że praca jest lepsza niż świadczenie emerytalne. Polacy od lat nie mają skłonności do kombinowania, by przejść jak najszybciej na emeryturę. Starają się albo do tej emerytury dorabiać, albo emeryturę opóźniać. Wspomniane przez pana obniżenie wieku emerytalnego pociągnie za sobą odpowiednio niższe świadczenia emerytalne dla tych, którzy wcześniej przestaną pracować. Ludzie mają alternatywę - albo wcześniejsza emerytura i niskie świadczenie, albo dłuższa praca i lepsze pieniądze. I ludzie, którzy wybiorą ten drugi wariant, wcale nie muszą być w mniejszości.
- A może chodzi raczej o kształt systemu emerytalnego? Znów pojawił się pomysł wprowadzenia emerytury obywatelskiej (powszechnej), która miałaby zrewolucjonizować ów system.
- Emerytura obywatelska jest koncepcją, którą w Centrum im. Adama Smitha proponujemy od lat. Polega na tym, żeby zagwarantować każdemu określone niewielkie świadczenie. Nie będzie zależne od żadnych składek, bo składki emerytalne są fikcją. Natomiast to, na ile komfortowe będzie życie na emeryturze, zależeć będzie od aktywności, zgromadzonych oszczędności. W tym systemie nie ma dyskryminacji dla umów o dzieło, zlecenia, własnej działalności gospodarczej - każda wykonywana praca jest traktowana na równi. Cieszy, że Zakład Ubezpieczeń Społecznych przygotował projekt emerytury obywatelskiej, którą nazywa powszechną, jednak dochodzenie do tego systemu potrwa latami. Warto już teraz zapowiedzieć młodemu pokoleniu: dostaniecie równą, niewielką, ale gwarantowaną emeryturę. Dlatego jeśli chcecie mieć na emeryturze więcej pieniędzy, to zależeć już musi od waszej aktywności.
- No tak, ale w tym projekcie nie miałoby być limitów za dorabianie do emerytury?
- Każdy ma jednakowe prawa. A co robi z wolnym czasem, to powinna być jego sprawa.
- Wracając do projektu - wicepremier Mateusz Morawiecki twierdzi, że odejście ludzi z rynku pracy skończy się katastrofą. Może więc te limity pracy dla emerytów, próba zachęcenia ich do nieprzechodzenia na emeryturę, to działanie pozwalające na uniknięcie tej katastrofy?
- Tu chyba rządowi chodziło raczej o to, że nawet jak emeryt podejmie pracę, nie będzie mógł wnosić o ponowne przeliczenie swojej emerytury. Dziś jest tak, że emeryt, jeśli pracuje, może poprosić o takie wyliczenie i potem otrzymać podwyższenie swojego świadczenia. Jeśli projekt Ministerstwa Pracy wszedł- by w życie, emerytura przeliczana będzie raz, a jej podstawa nie będzie zwiększona nigdy, niezależnie od tego, czy ktoś podejmie dodatkową pracę, czy też nie.
- Ograniczenie dorabiania dla emerytów wpłynie na zwiększenie szarej strefy?
- Jeżeli rząd wprowadzi nieżyciowe rozwiązania, spora część emerytów będzie pracować za darmo. Wbrew temu, co się rządowi wydaje, nie da się wszystkiego kontrolować, gdy przepisy są skrajnie nieżyciowe i niemoralne.
Zobacz też: Ryszard Petru w WIĘC JAK: Lubię memy o sobie